"Bóg (...) mówi, że relacje z innymi stanowią o treści naszego życia" - Rick Warren, [1, str. 125]
"Więzi międzyludzkie to spoiwo, które scala cały zbór (kościół). Przyjaźnie stanowią podstawę do utrzymania ludzi w kościołach i zapobiegają uszczuplaniu ich stanu liczebnego. Pewien znajomy powiedział mi, że przeprowadził kiedyś interesujące badania w jednym z kościołów. Na pytanie: "Dlaczego przyłączyłeś się do tego kościoła?" 93% członków odpowiedziało: "Zostałem członkiem ze względu na pastora". Następnie znajomy zapytał: "A co się stanie, jeśli pastor opuści zbór? Czy ty też wtedy odejdziesz?" 93% odpowiedziało "Nie". Odpowiedź na pytanie "Czemu nie?", brzmiała: "Tutaj są moi przyjaciele!" Czy zauważyliście zmianę w postawie tych ludzi? (Już nie pastor ma wpływ na ich decyzję, ale przyjaciele). To jest całkiem zdrowe i normalne... Musimy myśleć i postępować tak, aby nasze relacje były na pierwszym miejscu!" [2] [Rick Warren, "Relationships hold your church together"]
"Chciałbym podkreślić, jak ważne jest ciągłe powtarzanie członkom kościoła, że życie chrześcijan opiera się na wspólnocie" - zdanie to pochodzi z podręcznika traktującego o kierowaniu zborem, zatytułowanego: "Kościół świadomy celu". "Powtarzaj o tym w kazaniach, tego nauczaj i rozmawiaj na ten temat z poszczególnymi jednostkami. Należymy do siebie nawzajem. Potrzebujemy siebie nawzajem. Jesteśmy ze sobą powiązani, połączeni jak różne części tego samego ciała. Stanowimy rodzinę!" [3, str 328]
Tak, ci którzy naprawdę należą do Chrystusa, są w Nim zjednoczeni. Należymy do wielkiej, wspanialej rodziny, która została rozrzucona po całym świecie i trwa na wieki! Tak naprawdę, ta wspólnota, którą mamy w Chrystusie, wraz z każdą osobą posiadającą tego samego Ducha, idącą za tym samym Pasterzem i rozkoszującą się tym samym Pismem Świętym, daje nam mały przedsmak radości, jaka stanie się naszym udziałem, gdy dołączymy do naszej niebiańskiej rodziny na całą wieczność. Jednakże pastor Warren dodaje pewne wątpliwe "organizacyjne" powody, które mają podkreślić konieczność wspólnoty i jedności. Jak sam wytłumaczył w swoim artykule: "Relationships hold your church together", społeczność członków zboru wydaje się być najefektywniejszą metodą na "rozrastanie się" oraz powstawanie dużych i silnych kościołów. Tak wiec w "Ruchu Rozwoju Kościoła" [Church Growth Movement] kładzie się nacisk na społeczność, która ma spełniać konkretne zadanie: przyciągać nowych członków oraz budować między nimi duchowe relacje. Stanowi to główny cel tego typu zborów, a proces postępuje według następujących zasad:
1. Należy ciągle kłaść nacisk na to, jak ważna jest wspólnota i jedność, oddanie się zborowi (włącznie z podpisywaniem kontraktów) i uczestniczenie w życiu społeczności. Podkreśla się jedność - "zbór jest całością" składającą się z powiązanych ze sobą jednostek . Ta idea stanowi sedno tzw. "myślenia systemowego", które znajduje zastosowanie zarówno w świecie biznesu jak i kościoła: wszystko jest ze sobą powiązane; wszystko stanowi jedność. Nic samo w sobie nie ma znaczenia, jeśli nie należy do "większej całości".
2. Należy stworzyć struktury organizacyjne umożliwiające umieszczenie gości i nowych członków w małych grupach, w których wyszkoleni liderzy - umiejący wpływać na umysły ludzkie i zmieniać sposób myślenia (tzw. "animatorzy" - liderzy dokonujący zmian) - ułatwiają dialog, zachęcają do budowania głębszych więzi międzyludzkich i pilnują, żeby wspólne uczenie się nowych idei przebiegało bez zakłóceń.
3. Należy ostrzegać ludzi przed lekceważeniem konieczności trzymania się tych 5 punktów (czyli celów zawartych w założeniach misyjnych zboru)- co oznacza, że rozmowy prowadzone w grupach ograniczają się do wcześniej wybranych tematów. Należy unikać, a nawet zabronić tematów wprowadzających "podziały" lub "odbiegających" od głównych założeń grupy (np. państwowa edukacja czy rozrywki oparte na okultyzmie), gdyż zagrażają one jedności. Jak to ujął pastor Warren: "Sformułowanie konkretnego celu zmniejsza zniechęcenie i frustracje, ponieważ pozwala nam zapomnieć o rzeczach, które tak naprawdę nie mają znaczenia" [3, str 87]. Oczywiście inne sprawy i zagadnienia, jak np. anty-chrześcijańkie założenia propagowane przez system edukacyjny lub anty-chrześcijańska propaganda w tzw. przemyśle rozrywkowym mają znaczenie dla chrześcijan, nawet jeśli animatorzy ("liderzy zmian") nie chcą przyznać, jak zgubny wpływ mają one na nasze dzieci.
Prawdę należy przedstawić w taki sposób, aby zawsze była miła i przyjemna dla ucha każdego słuchacza - zarówno członków zboru jak i niewierzących gości. Trzeba unikać głoszenia twardych i mogących kogokolwiek urazić wersetów ze Słowa Bożego i ostrzeżeń, które mogą wprowadzać podział. Biblie należy przedstawić w delikatniejszy sposób - nie kłaść nacisku na absoluty i "doktrynę". To przeszkadza budowaniu jedności i "ciągłemu dążeniu do zmiany".
5. Należy podpisywać kontrakty, stosować dialektyczne metody wpływania na umysły ludzi i stale podsumowywać osiągnięcia, aby wszyscy członkowie grupy znajdowali się pod kontrola systemu odpowiedzialnego za rozwój społeczności wg. z góry wyznaczonego celu, do którego trzeba dążyć bez rozglądania się na boki.
Saddleback Church Ricka Warrena stanowi przykład, jak owe 5 punktów oraz wiele innych metod powinno funkcjonować w zborze, aby zbudować jedność i osiągnąć przyrost liczebny, czemu przyjrzymy się bliżej w dalszej części artykułu. Najpierw jednak zobaczmy, czego pastor Warren naucza na temat Ciała Chrystusa - społeczności ludzi wierzących. Chociaż jego książka zawiera wiele obietnic i zachęty, ukrywa tez w swojej treści mnóstwo dziwnych półprawd i sugestii. Pierwszy cytat podany niżej doskonale współgra z nowym sposobem myślenia "całościowego" (holistycznego), które głosi, że każda cząstka danej organizacji (systemu) musi zostać powiązana z resztą części i że jednostki mają wartość i znaczenie tylko wtedy, gdy odnajdą swoje miejsce w całym systemie. (Ten sposób myślenia holistycznego obecnie przenika, prowadzi i jednoczy wszelkie organizacje na całym świecie). Mając to na uwadze, zastanówmy się nad kolejnymi pięcioma stwierdzeniami wyrażonymi przez pastora Warrena:
"Rolę, jaką mamy spełnić w swoim życiu, odkrywamy poprzez relacje z innymi. Biblia mówi: Każda z części ciała zyskuje swe znaczenie dzięki ciału jako całości, a nie w jakiś inny sposób. Ciało, o którym mówimy, to Chrystusowe Ciało ludzi wybranych. Każdy z nas znajduje swoje znaczenie i funkcję jako jedna z jego części. Ale czy będąc na przykład odciętym palcem, mielibyśmy jakiekolwiek znaczenie?" [1, str. 131]
"Biblia ani słowem nie wspomina o samotnie żyjących świętych czy duchownych - pustelnikach, którzy odizolowali się od reszty wierzących i zaniechali społeczności z nimi" [1, str. 130]
"Najtrwalszym śladem, jaki możesz zostawić po sobie na ziemi nie będzie twoja zamożność czy dokonania, ale to, jak traktowałeś ludzi. Matka Teresa powiedziała: Ważnym jest nie to, co robisz, ale ile wkładasz w to miłości" [1, str. 125-126]
"Bóg pragnie, by [miłość] była czymś, co najbardziej wyróżnia Jego rodzinę. Jezus powiedział, że nasza wzajemna miłość - a nie podstawy naszej wiary - jest naszym najlepszym świadectwem dla świata" [1, str. 124]
"Kiedykolwiek poświęcamy komuś swój czas, składamy w ten sposób ofiarę, a ofiara jest istotą miłości. Wzorem w tej kwestii pozostaje Jezus: Bądźcie pełni wzajemnej miłości, naśladując przykład Chrystusa, który pokochał was i złożył siebie jako ofiarę Bogu, by zdjąć z was grzechy" [1, str. 128] (Ef. 5:2)
Czy zwróciliście uwagę na sprzeczności w tym przesłaniu? Uwięziony apostoł Paweł, "samotny święty", oddzielony od swoich wierzących braci pod koniec życia, stanowi tylko jeden z wielu przykładów bogobojnych mężów i niewiast, którzy umacniali się w wierze trwając w samotności i uczestnicząc w cierpieniach Chrystusa. Wystarczy przeczytać księgę Psalmów, Izajasza, Jeremiasza i pozostałych prześladowanych proroków, również Ewangelie... Nie zapominajmy, że w niejednym więzieniu za czasów komunizmu właśnie taka bezkompromisowa, biblijna wiara torturowanych chrześcijan przyprowadziła wielu współwięźniów - czasami nawet bezdusznych i okrutnych prześladowców - do Chrystusa. Tak, nasza widzialna i namacalna miłość dana nam przez Boga do siebie nawzajem stanowi coś cennego, czego świat nie potrafi skopiować. Ale tylko Prawda Ewangelii (doktryna czyli nauka), ożywiona przez Ducha Świętego, może wzniecić tę samą miłość w naszym bliźnim. "Miłość" bez Prawdy nie przyprowadzi niewierzących do Bożego Królestwa.
W ostatnim z powyższych cytatów pastor Warren twierdzi, że czas, jaki poświęcamy naszym przyjaciołom równa się życiodajnej ofierze, którą złożył za nas Chrystus. Powyższa zasada budzi pewne pytania i wątpliwości, np.: czy nasza "ofiara" ma być złożona z podszeptu Ducha Świętego i wykonana przy jego pomocy oraz czy każda "ofiara" złożona z "czasu" ma taka sama wagę? A co powiemy, gdy taka "ofiara" bardziej gloryfikuje ofiarodawcę niż Boga? Czyż nie prowadzi to do wywyższania "dobrych uczynków" - jak np. "pozbawionych egoizmu" uczynków Matki Teresy, katolickiej zakonnicy, która propagowała uniwersalistyczną wiarę w "Boga" - zamiast uczcić śmierć Jezusa za nas na krzyżu? Matka Teresa sama twierdziła, że "widzi Jezusa w każdej osobie" (podczas gdy większość jej pacjentów to byli chorzy i umierający Hindusi) - postawa pełna wyrozumiałości i współczucia, lecz niestety zupełnie przeciwna temu, co głosi Boże Słowo.
Bez wzięcia pod uwagę nauczania biblijnego i jasnego zrozumienia Bożego Słowa, bardzo łatwo zdefiniować "miłość" (miłość do Boga, do ludzi...) według humanistycznego sposobu myślenia, który niestety zaprzecza nauczaniu na ten temat, jakie sam Bóg objawił w Piśmie Świętym. [4] Możemy zatem bardzo łatwo ulec świeckiemu myśleniu na temat takich pojęć jak miłość, współczucie, relacje i sympatie międzyludzkie, które dotyczą tak naprawdę spraw głębszych, duchowych. A potem przyklaskujemy sobie nawzajem, że udaje nam się żyć i głosić według naszych - brzmiących przyjemnie dla ucha - standardów, zapominając przy tym, że nasze własne ludzkie wysiłki nie są w oczach Bożych niczym innym, jak tylko "splugawionymi szmatami" [Iz 64:6].
Prorok Izajasz przedstawił to jasno. Nie liczy się nasz własny pogląd na to, co jest właściwe w kontekście współczesnego świata, w którym przyszło nam żyć, lecz Boży sposób myślenia - jakże odmienny od naszego. Przypomnijmy sobie słowa z księgi Izajasza 55:8-9 i 64:4-5, gdzie Bóg napomina nas, abyśmy baczyli na Jego drogi - byśmy poznali Jego myśli według tego, co objawił na swój temat w Piśmie Świętym, a nie według naszych krótkowzrocznych planów i dobrych chęci, pobożnych życzeń i szlachetnych celów (czy marzeń). Jeśli nasze więzi z innymi opierają się na ludzkich celach i strategiach organizacyjnych, a nie na biblijnej wierze i Duchu Świętym, nie mają wartości dla budowania Jego królestwa.
Kiedy minimalizujemy Boże Słowo i jego wskazówki, stajemy się stopniowo coraz bardziej ślepi. Ciągłe zacieranie granicy dzielącej to, co Bóg nazywa złem od tego, co On sam nazywa dobrem, prowadzi do zboczenia z celu i zagubienia tego, do czego dążyliśmy. A jeśli odrzucamy biblijne wskazówki jako "staroświecką doktrynę" nie pasującą do współczesności, otwieramy się na różnego rodzaju zwiedzenia, które znajdują podatny grunt tam, gdzie "niezmienna prawda nie istnieje", gdyż podlega ciągłym zmianom idąc z duchem czasów - zaczyna się wtedy głosić mity i iluzje, które tylko sprawiają pozory Bożej prawdy - właśnie przed tym ostrzegł nas Bóg w II Tym. 4:3-4.
Jednakże słowa pastora Warrena brzmią w uszach dzisiejszego post-modernistycznego pokolenia całkiem wiarygodnie, gdyż obecnie budowanie więzi międzyludzkich staje się ważniejszym priorytetem niż prawda. A przecież Boże Słowo, które zawiera prawdę absolutną, rzeczywiście niesie z sobą podziały. Oddziela bezlitośnie prawdę od fałszu. "Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca" [Hebr. 4:12].
Taka przeszywająca prawda źle się komponuje z propagowaniem jedności, która stanowi główny cel "myślenia systemowego" ["system thinking" - patrz Słowniczek Terminów Ruchu Wzrostu Kościoła] i budowania wspólnoty. Jak to ujął pastor Warren:
"Dla dobra jedności nigdy nie pozwalajmy jednak, by dzieliły nas różnice. Musimy skupiać się na tym, co ma największe znaczenie, czyli na tym, by kochać się nawzajem, tak jak Chrystus kocha nas i realizować pięć celów, które Bóg wyznaczył dla każdego z nas i dla swojego Kościoła
"Pojawienie się konfliktu jest zwykle oznaką tego, że nasze priorytety zastąpiły rzeczy mniej ważne, które Biblia nazywa głupimi i niedorzecznymi sporami. Kiedy skupiamy się na osobowościach, upodobaniach, interpretacjach, stylach lub metodach, to zawsze dojdzie do podziałów" [1, str. 161]
Pozornie wszystko jest w porządku. Rzeczywiście, nie powinniśmy się koncentrować na osobowościach, preferencjach, stylu czy metodach. Jednak sam pastor Warren wydaje się być nadmiernie skoncentrowany na własnych metodach strukturalnych mających na celu przemianę kościoła i propaguje swoje metody w wielu zborach i kościołach na całym świecie, jakby miały pochodzić z Biblii, a nie ze szkół biznesu w Harvardzie lub MIT (Massachusets Institute of Technology).
Jeszcze większy problem w powyższej deklaracji stanowi małe słówko, które pastor Warren dołączył do swojej listy "spraw mniej istotnych", a mianowicie "interpretacje". Dzisiejsza moda na interpretowanie Bożego Słowa wg. poglądów współczesnego świata zmienia prawdziwe znaczenie Słowa, aby się przypodobać słuchaczom - współczesne nauczanie w Kościele ma się podobać zarówno ekumenistom ze środowisk chrześcijańskich, jak i niewierzącym. Dzięki pragmatycznym "interpretacjom" pastora Warrena, wszelkie argumenty broniące prawdy Bożego Słowa, a demaskujące proces zmiany sposobu myślenia, stosowany w ramach jego "metod" prowadzenia zboru - zostają uciszone.
Wypada tutaj ponownie przytoczyć mylne twierdzenie pastora dotyczące tematów, jakie powinny lub nie powinny być poruszane na grupowych spotkaniach:
"Sformułowanie założeń dla danej grupy/misji redukuje powstawanie frustracji, ponieważ pozwala nam zapomnieć o mniej istotnych sprawach. W Izajasza 26:3 jest powiedziane, że Bóg daje doskonały pokój tym, którzy wytrwale trzymają się ich celu i położyli swoją ufność w Nim. Cel definiuje, co masz robić, a czego nie. Staje się standardem, według którego oceniasz, jakie działania są potrzebne, a jakie nie".
Pamiętajmy, że standardowe tłumaczenia Biblii nie zawierają słowa "cel" w podanym wersecie. Czyż nie lepiej skoncentrować się na Jezusie i Jego Słowie zamiast na celach zdefiniowanych przez Ricka Warrena?
NIV: "Temu, którego umysł jest stały (skoncentrowany na Bogu), zachowujesz pokój, pokój mówię; bo Tobie zaufał" [Iz 26:3]
Według nauczania pastora Warrena, nasza uwaga powinna skupiać się na budowaniu więzi z innymi ludźmi i jedności - ma to sprawić, że poczujemy się dowartościowani i będziemy miło spędzać czas w swojej grupie. Wszelkie tematy mogące wprowadzić podziały stają się "tabu", nawet jeżeli dyskusja o nich może mieć ogromne znaczenie dla ciebie i twojej rodziny. Ale one po prostu nie wypełniają 5 celów jakie wyznaczył ci Rick Warren! Twoje poglądy mogą nawet burzyć tę miłą zborową atmosferę i sprawiać, że inni nie będą się dobrze czuli w twoim towarzystwie. Pastor Warren - dla odmiany - proponuje bardziej pozytywne przesłanie, które doskonale współgra z tak popularnym dzisiaj w świecie naciskiem na poczucie własnej wartości:
"Jesteś częścią Bożej rodziny i dlatego Jezus czyni cię świętym, a Bóg jest z ciebie dumny! Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: [Jezus] wskazał na swoich uczniów i powiedział: Oto moja matka i moi bracia. Każdy, kto czyni wolę mojego Ojca, jest moim bratem, siostrą i matką!" [Mat. 12:49-50 [1, str 121]
Tego typu stwierdzenia nasuwają pewne pytania. Po pierwsze, czy Bóg naprawdę jest z nas "dumny"? Czy jest dumny z nas wszystkich, czy tylko z niektórych pośród nas? Czyż to nie Jego sprawiedliwość, a nie nasza własna, czyni Boży lud świętym? Jezus dał nam odpowiedź na to pytanie już dawno temu. Ponieważ nie chciał, aby Jego uczniowie myśleli zbyt wiele na swój temat i na temat swoich "dobrych uczynków", opowiedział im przypowieść o słudze, którą zakończył następującym pytaniem: "Czy dziękuje słudze, że uczynił to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy". [Łuk. 17:9-10]
Apostoł Paweł doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dobrze wiedział, że cokolwiek dobrego miał w sobie, zostało mu to dane przez Boga, a nie pochodziło z niego samego - dlatego cieszył się z Bożego zwycięstwa, które stało się jego udziałem: "Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miął się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata." [Gal. 6:14] [5]
Po drugie, czy przesłanie z Ew. Mateusza 12:49-50, którym posługuje się pastor Warren na poparcie swojej tezy, ma jakikolwiek związek z tym, o czym Warren mówi? Czy czytelnicy książek pastora Warrena w ogóle znają objawioną "wolę mojego Ojca", czy też może dają się wyprowadzić na manowce przez licznie cytowane biblijne wersety wyjęte z kontekstu? A skoro pastor Warren wyraźnie przekręca znaczenie Bożego Słowa, czy to nie oznacza, że buduje fałszywą podstawę dla jedności pośród chrześcijan?
Prawdziwa i trwała jedność nie może istnieć tam, gdzie dopuszcza się kompromis w sprawie Słowa Bożego, gdyż jedność musi się opierać przede wszystkim na Biblii. Natomiast w kościołach stosujących tę samą socjotechnikę, która jest używana w świecie (np. w publicznym systemie edukacji itd.) chrześcijanie z konieczności muszą ukrywać lub przekręcać Słowo Boże, jak mówi II Kor. 6:12-18.[6] Nie możemy podobać się Bogu, jeśli nasza służba opiera się na świeckich metodach mających prowadzić do osiągania sukcesu. Kościoły stosujące podobne techniki siłą rzeczy muszą zreinterpretować słowa zawarte w Biblii i dostosować je do istniejącego na świecie postmodernistycznego sposobu myślenia oraz "odczuwanych potrzeb ludzi", których pragną pozyskać - co prowadzi do tego, że budują już nie na Bożej mądrości, ale na ludzkich wymysłach i strategiach. Jedną z nich jest właśnie wyeliminowanie ostrzeżeń biblijnych, które nie zgadzają się z ich ideologią i "ukaranie" lub wykluczenie ze zboru tych członków, którzy są zaniepokojeni nowym trendem i głośno to wyrażają, nazywając ich przy tym "siejącymi niezgodę". www.crossroad.to/articles2/04/2-purpose.htm
Dyscyplina zborowa jest jak najbardziej biblijną praktyką i dobrze, że pastor Warren ją podtrzymuje. Ale jeśli stosuje się ją wbrew biblijnym zasadom po to, by usunąć tych, którzy stoją na przeszkodzie w łączeniu się Kościoła ze światem, oznacza to dla zboru klęskę, a nie zwycięstwo. Czasem trudno oddzielić wszystkie dobre treści, które głosi pastor Warren, od niebiblijnych, przedziwnych wypaczeń - lecz Bóg nakazał nam w swoim Słowie, żebyśmy "testowali wszystko; trzymali się tego, co jest dobre, i trzymali się z dala od wszelkiego zła" [I Tes 5:21-22]. Przyjrzyjmy się w tym kontekście poniższym stwierdzeniom:
"Wszyscy, którzy ubiegają się o członkostwo [w naszym zborze] muszą ukończyć specjalne szkolenie i podpisać tzw. "przymierze członkowskie". Podpisując je, zobowiązują się do wspierania zboru finansowo, do służby w kościele, do dzielenia się swoją wiarą, do poddania się przywództwu... Jeśli nie wypełniasz swoich obowiązków, do których się zobowiązałeś podpisując przymierze, zostajesz wypisany z naszego rejestru i tracisz członkostwo. Co roku usuwamy w ten sposób setki nazwisk." [3, str 54]
"Zasady rozwoju [Kościoła] według Ricka: "Po pierwsze, istnieje wiele sposobów na rozwój kościoła... Po drugie, rożne kościoły zdobywają zupełnie odmienne typy ludzi. Dzięki Bogu, że nie jesteśmy wszyscy jednakowi! Bóg kocha różnorodność... Po trzecie, nigdy nie krytykuj tego, co Bóg błogosławi, nawet jeśli w twoim odczuciu dana służba jest zupełnie niewłaściwa."[3, str 62]
"Kiedy ciało ludzkie nie funkcjonuje tak jak powinno, nazywa się to chorobą... Podobnie dzieje się z Ciałem Chrystusa - jeśli nie funkcjonuje należycie, pojawia się choroba... Może być zdrowe tylko wówczas, gdy wszystko znajduje się we właściwej równowadze. Zadaniem przywództwa jest odkrycie i usunięcie tych chorobliwych elementów i przeszkód, które hamują rozwój, aby kościół mógł się rozwijać w sposób naturalny i normalny." [3, str 16]
"Bóg błogosławi wspólnoty, które cechuje jedność. W pewnej kongregacji w USA każdy z członków podpisuje przymierze, w którym zobowiązuje się chronić jedność tej społeczności. W rezultacie kościół ten nigdy nie był areną konfliktu mogącego zagrozić jego wewnętrznej i duchowej integralności. Ponieważ w kościele tym panuje miłość i jedność, to wiele osób chce do niego należeć! W ciągu ostatnich siedmiu lat wspólnota ta ochrzciła ponad 9100 nowych wiernych. Jeśli Bóg ma zrodzić wiele nowych dzieci, szuka dla nich najpierw najlepszego z możliwych inkubatorów, czyli odpowiedniej wspólnoty" [1, str. 167]
Czyżby to rzeczywiście był Boży sposób na duchowy wzrost nowo-nawróconych chrześcijan? Mógłbym tu przytoczyć wiele przykładów i świadectw - włącznie z moim własnym - kompletnie zaprzeczających tej tezie. Zarówno Słowo Boże, jak i fakty z historii chrześcijaństwa pokazują wyraźnie, że Pan tak naprawdę ma wiele różnych sposobów na to, by powodować wzrost duchowy swoich dzieci. Liczni z Jego najbardziej oddanych sług narodzili się [duchowo] i dojrzewali w bardzo trudnych warunkach. W przeciwieństwie do przywódców z Ruchu Rozwoju Kościoła i współczesnych "animatorów zmian", Bóg nie stosuje standardowych metod, ani nie ocenia danej służby wg. świeckich definicji sukcesu, jedności i solidarności.
Nie należy zapominać, że obecni przywódcy z "Ruchu Rozwoju Kościoła" nie są wcale przyjaźnie nastawieni do tych członków swoich zborów, którzy mają jakieś wątpliwości dotyczące stosowania świeckich metod marketingowych w celu osiągnięcia przyrostu w kościele, nie są zainteresowani nieustanną oceną, ani nie podoba im się system komputerowych pomiarów "natężenia relacji międzyludzkich". Wielu przywódców szybko rozprawia się z ludźmi, którzy sieją wątpliwości na spotkaniach w grupach domowych czy nie chcą podpisać kontraktu. Przyjrzymy się temu zjawisku trochę bliżej w części 3 niniejszego artykułu.
Przejmujące świadectwa tych, którzy musieli opuścić swoje kościoły ulegające "transformacji" w zawrotnym tempie uświadamiają nam, że społeczność, która stara się wcisnąć swoich członków w ramy świeckiego modelu marketingowego może stać się bardziej niebezpieczna dla biblijnej wiary i właściwego pojmowania Słowa niż brak przynależności do kościoła.
Program tego ruchu tak naprawdę nie stanowi przepisu na jedność i prawdziwą społeczność chrześcijan. Ani kościół Saddleback, ani żaden inny należący do "Ruchu Rozwoju Kościoła" nie ma monopolu na jedność rozumianą właściwie w sensie bliblijnym. W rzeczywistości jedność (i solidarność) stanowi główny cel najbardziej prężnych i znanych systemów menadżerskich w świecie [8], a ich główny propagator oraz guru Peter Drucker ma dokładnie takie same cele organizacyjne jakie prezentuje Rick Warren. W odniesieniu do odpowiedzialności kościoła, aby służyć i pomagać biednym w swojej społeczności, Drucker stwierdził:
"Pastor jako menadżer musi zidentyfikować ich mocne strony oraz specjalizacje [które pastor Warren nazywa duchowymi darami i zdolnościami], a następnie postawić ich we właściwym miejscu i przydzielić im konkretną służbę oraz umożliwić pracę w harmonijnej i produktywnej całości zwanej ciałem Chrystusa"
Innymi słowy, kościół i świat stają się partnerami współpracującymi ze sobą w wielkim eksperymencie mającym na celu edukację ludzi i stworzenie jednolitego społeczeństwa globalnego. Owszem, powinniśmy kochać siebie nawzajem i pomagać biednym. Nie możemy tego jednak czynić w ramach świeckich systemów opierających się na własnych, ludzkich strategiach. Korzystanie z manipulacyjnych socjotechnik (ubieranych w biblijne zwroty i slogany) wiąże się z przekręcaniem znaczenia Bożego Słowa i odchodzeniem od prawdziwej społeczności z Jezusem Chrystusem, który jest naszym jedynym źródłem prawdziwej jedności. Nie zapominajmy Bożego ostrzeżenia:
"Niechaj nikt siebie samego nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym. Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem. Napisano bowiem: On chwyta mądrych w ich własne chytrości; i znowu: Pan zna myśli mędrców, że są marne. A zatem niechaj nikt z ludzi się nie chlubi...." 1 Kor 3:18-21.
"... a ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ja znajdują" Mat 7:13-14
Przypisy:
1. Rick Warren, The Purpose Driven Life (Grand Rapids, MI: Zondervan, 2002). Zobacz: "Driven or Led?"
2. Rick Warren, "Relationships hold your church together." http://www.pastors.com/article.asp?ArtID=3917
3. Rick Warren, The Purpose Driven Church (Grand Rapids, MI: Zondervan, 1995).
4. Boży zakon [Boże Prawo] nie może nas zbawić, ani nie daje nam mocy do tego, by przestrzegać jego zakazów i nakazów. Ale pokazuje nam co jest dobre, a co źle i pomaga nam zrozumieć Bożą świętość, sprawiedliwość, łaskę i miłosierdzie.
5. Nie powinniśmy być "napędzani" /"driven"/ do odpowiedniego postępowania przez żadne książki motywacyjne i hasła. Zamiast tego Biblia mówi, żebyśmy "biegli wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż..." [Hebr. 12:1-2]
6. "Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda miedzy Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ miedzy świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan i nieczystego się nie dotykajcie, a ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący" [II Kor. 6:14-18]
7. "A głupich rozpraw i rodowodów, i sporów, i kłótni o zakon unikaj; są bowiem nieużyteczne i próżne. A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo [herezję], po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje." [Tyt. 3:9-11]
8. Zobacz "The Global Quest for Solidarity": http://www.crossroad.to/text/articles/solidarity.html
9. The Business of the Kingdom, Christianity Today, 15. listopada, 1999.