Na początku tego artykułu chciałbym napisać krótko o tym jaki właściwie był cel jego powstania. Mogę śmiało powiedzieć, że jest on w pewnym sensie zbiorem moich własnych doświadczeń, nabytych podczas wielu dyskusji jakie odbywałem w tym temacie. Muszę przyznać, że w pewnym momencie jako wyznający sola scriptura natknąłem się na dużą opozycję - co jest w końcu zrozumiałe – ze strony katolickiej. W pewnym momencie jako protestant znalazłem się w miejscu kogoś, komu wytknięto wiarę w zasadę zupełnie nielogiczną, niespójną i bezsensowną. To skłoniło mnie do kilku konkretnych przemyśleń i tego wyrazem pozostaje ten artykuł.
Jeśli czytasz ten artykuł i jesteś protestantem chciałbym by choć po części przyczynił się on do Twego utwierdzenia w "mocnym Twoim stanowisku" (2 P 3:17), jeśli jesteś katolikiem mam nadzieję, że pomoże Ci on zobaczyć czym tak naprawdę sola scriptura jest i skłoni do różnych innych, ciekawych przemyśleń.
Zaczynając więc chciałbym od razu nie trzymając czytelnika w niepewności postawić ze swojej strony tezę – tak, uważam że zasada sola scriptura jest jak najbardziej biblijna i postaram się to w dalszej części artykułu udowodnić.
Spis treści
Rozdział 1: Czym jest, a czym nie jest zasada sola scriptura.
Rozdział 2: Czy zasada sola scriptura pochodzi od Marcina Lutra i czy powstała w XVI wieku?
Rozdział 3: Jakie są owoce reformacji i stosowania zasady sola scriptura?
Rozdział 4: Skąd protestanci mają kanon Biblii?
Rozdział 5: Na co akcent kładzie zasada sola scriptura?
1. Czym jest, a czym nie jest zasada sola scriptura.
Zacznijmy więc od definicji - Sola scriptura jest skrótem myślowym, pewną zasadą praktyczną mającą pokazać jaki powinien być ostateczny autorytet w Kościele Jezusa Chrystusa – i że jest nim tylko Pismo Święte, Biblia.
I tutaj pojawia się pewien problem z interpretacją. Często bowiem wszelakie tłumaczenie zasady sola scriptura, przeważnie przez apologetów katolickich, kończy się właśnie w tym miejscu. Wygląda to więc mniej więcej tak: protestanci mówią, że ważne jest tylko to co jest w Biblii i na tym koniec. Czyli przeciętny protestant to ktoś z Biblią w ręku oderwany od rzeczywistości i od historii - no może przynajmniej do czasu reformacji, którego nie interesuje żadna tradycja, historia, pisma Ojców Kościoła itd. – używa on tylko Biblii i wszystko inne nie ma dla niego żadnego znaczenia.
W tym miejscu więc chciałbym uzupełnić definicję tej zasady – sola scriptura owszem mówi, że tylko Biblia jest ostatecznym autorytetem w Kościele, ale czyni tak ponieważ za tym idzie stwierdzenie, że tylko tzw. Tradycja Apostolska jest ostatecznym autorytetem w Kościele. Tradycja Apostolska jest ostatecznym autorytetem w Kościele, ponieważ pochodzi od Apostołów – naocznych świadków działań Jezusa i tych którzy z Nim byli i widzieli go na własne oczy (1 J 1:1) i jest tym samym najwcześniejsza i jedynie wiarygodna.
Jeśli więc istnieje jakaś praktyka kościelna lub doktryna, która nie znajduje swego zamocowania w tym co potwierdzają naoczni świadkowie, czyli Apostołowie, to nie może być to doktryna obowiązująca. Należy swoje patrzenie ukierunkować więc na rzeczy, które ta Tradycja za sobą niesie – najważniejsze i kluczowe, a tym bez wątpienia jest przesłanie zbawienia człowieka przez wiarę w Chrystusa i jak to zbawienie sprawować (o czym szerzej piszę w rozdziale 5).
Apostoł Paweł pisze w Liście do Tesaloniczan:
2 Tes 2:15
Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu.
Właśnie tej Tradycji Apostolskiej powinniśmy się więc trzymać – jak mówi owy fragment – tej, która wyszła od Apostoła i która została przez niego "przekazana" – zauważmy tutaj czas przeszły dokonany; tak więc nie taka tradycja, która pojawi się, lub nastąpi w przyszłości ma znaczenie – tutaj nie ma czasu przyszłego. O tym bezpośrednio i jasno wypowiadają się wręcz nagminnie wszyscy Apostołowie z Pawłem na czele, który to nawet prorokuje kościołowi w Efezie przemawiając do jego biskupów o tym, że spośród nich samych wyjdą "mężowe mówiący rzeczy przewrotne" (Dz 20:30). Jednocześnie Paweł wielokrotnie pokaże w swych listach co jest dla niego najpewniejszym i mającym najpewniejsze źródło pochodzenia fundamentem.
Popatrzmy więc na inne fragmenty pokazujące tę samą jasną i bardzo ważną prawdę (podkr. moje):
Ga 1:6-8
Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty!
Kol 2:6-8
Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie;
2 Tm 3:13-17
Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.
Dz 20:26-32
Dlatego oświadczam przed wami w dniu dzisiejszym, że nie jestem winien niczyjej krwi; nie uchylałem się bowiem od zwiastowania wam całej woli Bożej. Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią. Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą.Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. A teraz poruczam was Panu i słowu łaski jego, które ma moc zbudować i dać wam dziedzictwo między wszystkimi uświęconymi.
Jud 3
Umiłowani! Zabierając się z całą gorliwością do pisania do was o naszym wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i napomnieć was, abyście podjęli walkę o wiarę, która raz na zawsze została przekazana świętym.
2 Tes 3:6
Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas.
1 Tm 1:3
Gdy wybierałem się do Macedonii, prosiłem cię, żebyś pozostał w Efezie i żebyś pewnym ludziom przykazał, aby nie nauczali inaczej niż my
I w tym momencie przyglądając się powyższemu widzimy wyraźnie, że zasada sola scriptura jest jak najbardziej w Biblii! I to wielokrotnie przypominana i wręcz "wałkowana". Misją Kościoła powinno być więc przypominanie tego, co zostało raz już "przekazane świętym" (czyli wszystkim wierzącym, chrześcijanom – por 1 J 3:3). Pokazuje nam to jeszcze jedną bardzo ważną sprawę – to co Kościół miał w pierwszym wieku było wszystkim co wystarczyło do zbawienia (jak pisał Paweł – głosił CAŁĄ wolę Bożą). Dlatego podczas reformacji sformułowano pewną inną zasadę praktyczną semper reformanda, do której jeszcze wrócimy.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym momencie - cały czas mówi się sola scriptura – dlaczego nie mówi się sola Tradycja Apostolska? Dlaczego zestawiam Tradycję tylko z Pismem?
Odpowiedź jest trywialna – ponieważ do dzisiaj nie zachowała się Tradycja Apostolska w żaden inny sposób jak tylko poprzez Biblię. I Biblia jako najstarszy dokument chrześcijański (właściwie zbiór takich dokumentów) pokazuje nam w co wierzył pierwszy Kościół, co wyznawał, na co kładł akcenty i co wystarczy człowiekowi, by spotkać w swoim życiu Boga i doświadczyć zbawienia, a chrześcijaninowi by żyć w sposób który podoba się Bogu. Dzisiaj nie posłuchamy już żyjącego Apostoła który jeździ po świecie i odwiedza nasze kościoły, nie mamy też niestety żadnych nagrań – pozostaje nam więc tylko Biblia.
Dlaczego nie powinniśmy więc szukać gdzie indziej źródła doktryny, dlaczego nie przykładowo w tradycji "nie spisanej"? Ponieważ nie ma żadnej miary, którą można przyłożyć do tradycji "nie spisanej". Wraz ze śmiercią ostatniego Apostoła – naocznego świadka, zakończył się proces formowania doktryny. Tutaj chciałbym też podkreślić, że chodzi mi o proces formułowania doktryny, nie o działanie Ducha Świętego w Kościele, ponieważ protestanci jako ogół wbrew obiegowym opiniom nie uważają np. za Świadkami Jehowy, że Duch Święty przestał działać w Kościele. Kluczem jest tutaj odpowiedź na pytanie jak dzisiaj działa Duch Święty w Kościele. I zaglądając do Biblii widzimy, że bazując na doktrynie jaką pozostawili nam Apostołowie powinniśmy starać się przypominać Ewangelię jak przykazał Chrystus, a temu przypominaniu - głoszeniu - towarzyszy potwierdzające je działanie Ducha Świętego (jak mówią Dzieje Apostolskie choćby w 14:3) objawiające się w znakach takich jak cuda, uzdrowienia i temu podobne, ale jest to temat do rozwinięcia zapewne w innym miejscu.
Tak więc myślę, że śmiało można stwierdzić – Pismo ma najmocniejszy atut historyczny – po prostu istnieje w postaci trwałej od pierwszego wieku naszej ery. Przekonanie swoje wzmacniam osobiście faktem, iż świadczą o tym niezwykle nadzwyczaj zgodne ze sobą rękopisy biblijne z różnych części świata oraz choćby fakt, że Nowy Testament można odtworzyć z pism starożytnych pisarzy z pierwszego i drugiego wieku bez zaledwie 11 wersetów! Sam sposób analizy autorytetu autentyczności Pisma jest dosyć ciekawy i dotkniemy go dosyć obszernie w rozdziale 4, niemniej jednak zainteresowanego czytelnika odeślę już w tym miejscu na przykład do ksiązki Josha Mc Dowella Pt. "Wiarygodność Pisma Świętego" lub jego "Przewodnika Apologetycznego", w którym treść książki o wiarygodności Pisma stanowi jeden z rozdziałów. Jest to człowiek który będąc ateistą uznał, że zbada wiarygodność Biblii i chrześcijaństwa z użyciem metod naukowych i wykaże jego bezzasadność. Gdy skończył ten proces był już chrześcijaninem.
Pismo ma więc pewien atut - jest utrwalone, natomiast tradycje niepisane nie są. Tradycja ustna – odrębna od spisanej w Nowym Testamencie, jest drugim źródłem doktryny choćby dla tradycji katolickiej (choć nie tylko, bo również prawosławnej czy starokatolickiej), o czym wyraził się wyraźnie sobór Trydencki w 1546 roku. Mamy jednak jako protestanci z tym poważny problem – tradycji tej przypisuje się rangę równą Pismu – jako nośnikowi doktryny. Czytamy w katechizmie:
KKK 81 "Pismo święte jest mową Bożą, utrwaloną pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie.
Święta Tradycja słowo Boże przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone Apostołom przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem Prawdy, wiernie je w swym nauczaniu zachowywali, wyjaśniali i rozpowszechniali".
KKK 82 Wynika z tego, że Kościół, któremu zostało powierzone przekazywanie i interpretowanie Objawienia, "osiąga pewność swoją co do wszystkich spraw objawionych nie przez samo Pismo święte. Toteż obydwoje należy z równym uczuciem czci i poważania przyjmować i mieć w poszanowaniu" (Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 9.
Stąd mamy w teologii katolickiej takie elementy doktryny jak nieomylność papieska (ogłoszona w 1870), dogmat o niepokalanym poczęciu NMP (ogłoszony w 1854), dogmat o wniebowzięciu NMP (ogłoszony w 1950), dogmat o transsubstancjacji (ogłoszony w 1215).
Dlaczego jednak protestanci nie wyznają tych doktryn – ponieważ uważają je za doktryny późniejsze, nieobecne w Piśmie i nie mające żadnego wpływu na relację człowieka z Bogiem i jego zbawienie. Drugim problemem w tym miejscu jest fakt "wypłynięcia" tych doktryn w czasie o wiele późniejszym niż w czasie życia naocznych świadków Chrystusa, czyli doktryny te nie są uznawane przez protestantów za prawdziwe, ponieważ nie pochodzą od Apostołów, którzy to właśnie założyli fundament, gdzie kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus (Ef 2:20).
I tutaj również umieścić należy ważną adnotację – protestanci nie odrzucają tzw. tradycji, wszystkiego co pojawiło się po czasach apostolskich jako fałszywe, nie nadają jednak tej tradycji rangi nieomylności zbieżnej z Pismem. Właściwą postawą tutaj zdaje się być postawa badania doktryn w oparciu właśnie o Pismo, obserwowaniu ich w historii i w kontekście w jakim się pojawiły. Stąd też wypływa przykładowo doktryna o naturze Boga – o Bóstwie Chrystusa i Trójcy Świętej. Mimo iż samej nazwy Trójca Święta - która jest przecież skrótem myślowym - nie spotkamy w Biblii, jednak protestantyzm biorąc pod uwagę kontekst historyczny i teologiczny uznaje za prawdziwą i biblijną – wyrastającą z Tradycji Apostolskiej i autentyczną (czyli taką którą wyznawali Apostołowie i pierwsi chrześcijanie). Jak zauważymy choćby w rozdziale 4, taki sposób badania doktryn (w oparciu o powrót do czasów Apostolskich i Pisma) był codziennością dla pierwszego Kościoła i nie był bynajmniej wtedy obcy wierzącym.
Trzecim problemem jaki mamy w tym miejscu jest fakt iż tradycją kościoła, choćby Rzymskokatolickiego jest to, co on sam ustali że nią jest. Mamy więc kwestię dowolności w interpretacji samej tradycji. Jesteśmy więc tak jakby w miejscu protestantów – grupa chrześcijan pod przewodnictwem papieża i skupiona w Kościele Rzymskokatolickim sama wybiera to w co wierzy. I tutaj zbliżamy się do kluczowej różnicy – Kościół Katolicki nadaje sobie autorytet, który mówi że on jedyny właściwie i nieomylnie interpretuje co jest Tradycją Apostolską, a co za tym idzie jaka jest prawidłowa doktryna chrześcijańska. Proces formułowania doktryny polega więc tutaj na autorytatywnym ustalaniu co jest doktryną, a raczej na odkrywaniu i dostosowywaniu doktryny do czasów w jakich różne jej elementy się rodzą, w przeciwieństwie do protestanckiej zasady powrotu do tego co nią było w czasach pierwotnego chrześcijaństwa. Czy Kościół Katolicki ma do tego prawo? Oczywiście protestanci uważają że nie ma, uważają że papiestwo nie unosi ciężaru nieomylności a sukcesja apostolska ciężaru nierozerwalności i nieprzerywalności od czasów pierwotnych, lecz uważam że te rozważania również wymagają odrębnego i obszernego omówienia które wykracza poza ramy tego artykułu. Odsyłam tutaj do innych opracowań protestanckich choćby tutaj http://www.teologia.protestanci.org/artykuly/art104.php lub do ciekawej w kontekście historycznym dyskusji na temat nieomylności papieskiej skupionej wokół Ignacego Dollingera (starokatolika). Pozostawię więc tę kwestię otwartą zamykając tylko tę myśl stwierdzeniem: protestanci tak samo jak katolicy interpretują sami co jest Tradycją Apostolską - uznając jednak że jest nią obecnie tylko Pismo – czyli to co ma największą rangę historyczną i teologiczną.
2. Czy zasada sola scriptura pochodzi od Marcina Lutra i czy powstała w XVI wieku?
Często spotykanym kontrargumentem przeciw zasadzie sola scriptura jest to, że zasada ta powstała po prostu w XVI wieku, więc 1500 lat po Apostołach – jest to więc zasada fałszywa, ponieważ wymyślił ją człowiek i to w dodatku tak późno po czasach apostolskich, co oznacza, że nie wyznawali jej pierwsi chrześcijanie.
W tym miejscu przyznam częściowo rację – rzeczywiście pierwsi chrześcijanie nie stosowali nazwy sola scriptura, pewnie jej nie znali – nie pochodzi z pewnością ona z czasów apostolskich i jest późniejszym wymysłem. Jeśli ktoś jednak uznaje, że dopiero w XVI wieku zaczęto stosować tę zasadę praktycznie musi niestety z całym szacunkiem zostać przeze mnie nazwany historycznym ignorantem. Dlaczego tak jest?
Po pierwsze od czasów już pierwszych pism poapostolskich (których autorów nazywamy Ojcami Apostolskimi) zauważamy nawoływanie do trzymania się nauki apostolskiej (co omówiliśmy w rozdziale pierwszym) i do szukania tej nauki właśnie w Piśmie (wypowiedzi te dokładnie przytoczę w rozdziale 4 przy okazji omówienia kwestii przyczyn powstania kanonu Pisma). Właśnie dlatego już w pierwszym wieku pierwsi chrześcijanie podeszli praktycznie do zasady sola scriptura – zbierali pisma apostolskie celem posiadania trwałego fundamentu- by zachować czystą naukę nieskażoną przez różnorakie ruchy heretyckie, które mnożyły się już wtedy jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" – wymienić można tutaj choćby gnostyków, doketów czy montanistów.
Kolejnym ważnym faktem, który tutaj należy odnotować jest to, że długo przed Lutrem istniały ruchy nawołujące do powrotu do Pisma Świętego i życia wg niego jako podstawowego źródła wiary. Były to choćby ruchy skupione wokół Wigilancjusza (IV i V wiek), Klaudiusza biskupa Turynu (IX wiek), ruch waldensów (XII wiek), ruch lollardów (XIV wiek) czy husytów i Jana Husa spalonego na stosie w 1415 roku. Przypadki te (szczególnie starsze) nie miały niestety takiej siły przebicia i nie są tak dobrze udokumentowane jak reformacja, która rozwinęła się dzięki wielu sprzyjającym czynnikom historycznym i nadała zasadzie (i nazwie zarazem) sola scriptura sławę.
Widzimy stąd, że stosowanie zasady sola scriptura ma korzenie właściwie od początków chrześcijaństwa i od samych pism wczesnochrześcijańskich, poprzez różnorakie ruchy "ciemnych wieków", aż po Husa i przez reformację. Przesłanie natomiast przez te wszystkie wieki było jedno: musimy powracać do korzeni doktryny i pierwotnego chrześcijaństwa i sola scriptura jest podstawą takiego właśnie działania. Kościół powinien stale się reformować i dostosowywać do czasów pierwotnej i czystej doktryny na podstawie Biblii, ponieważ bez wątpienia Kościół pierwszych wieków miał wszystko co potrzebne do zbawienia i miał pełną doktrynę chrześcijańską i tu w czasach reformacji sformułowano kolejną protestancką zasadę praktyczną Ecclesia reformata et semper reformanda (Kościół reformowany i stale reformujący się) - Kościół opiera się na sukcesji doktryny, a nie na sukcesji następujących po sobie urzędów papieskich czy biskupich.
Jednym słowem – prawdziwy Kościół jest tam, gdzie najbliższa Pismu doktryna i właściwe z nią zbieżne obyczaje moralne. Stąd też różnica w rozumieniu pojęcia Kościoła przez kościoły protestanckie, gdzie Kościół jest uznawany jako "niewidzialny", zbiór ludzi z różnych denominacji kościelnych których łączy wiara w Chrystusa i dzieło Jego zbawczej męki i z tego płynącego zbawienia z łaski przez wiarę (zdrowy protestant nigdy nie powinien powiedzieć że jego kościół jest tym jedynym i właściwym!), a katolickim rozumieniem Kościoła jako "widzialnego" zbioru ludzi posłusznych biskupowi Rzymu do którego wchodzi się poprzez chrzest (najczęściej niemowlęcy).
3. Jakie są owoce reformacji i stosowania zasady sola scriptura?
"W wyniku reformacji istnieją tysiące denominacji protestanckich – owoce reformacji są więc złe, ponieważ przyniosły ze sobą podziały Kościoła, zatem zasada sola scriptura nie pochodzi od Boga". Zapewne jeśli czytasz ten artykuł jako protestant wiele razy spotkałeś się z tym argumentem. Ja również usłyszałem ten zarzut, uważam go jednak osobiście za płytki i "tani" chwyt apologetyczny.
Po pierwsze - istnienie jakiejś liczby denominacji protestanckich nie determinuje wcale podziału, który musi być między nimi i że są one względem siebie wrogo nastawione. Wynika to raczej, tak jak wspomniałem, z innego pojmowania Kościoła – zdrowy kościół protestancki (zwany również inaczej kościołem lokalnym oraz często w polskiej terminologii zborem) powinien skupić się na głoszeniu Ewangelii i sprawowaniu zbawienia w sposób opisany w Biblii i tacy ludzi organizują się w kościoły mające zupełnie różne nazwy (ewangelicy, metodyści, baptyści, zielonoświątkowcy czy choćby Kościół Wolnych Chrześcijan czy Kościół Boży w Chrystusie lub jakkolwiek inaczej), a jednak rozumiejące siebie jako część jednego, właściwego Kościoła Jezusa Chrystusa, o którym powiedzieliśmy że jest "niewidzialny" (z racji nie posiadania jednej, widzialnej struktury i choćby jednej listy członkowskiej). W Kościele Jezusa jest się przez wiarę we właściwą doktrynę, a nie poprzez przynależność do określonej denominacji kościelnej (czy katolickiej czy protestanckiej).
Po drugie istnienie określonej, choćby dużej liczby kościołów/zborów czy nawet denominacji protestanckich nie oznacza, że wszystkie z nich różnią się diametralnie doktryną. Ja i mój przyjaciel jesteśmy w osobnych kościołach protestanckich w osobnych miastach, ale mimo to przyjaźnimy się i nasze poglądy są w miarę zbieżne. Czy możemy tutaj mówić o podziale? Ostatnimi czasy razem studiowaliśmy Pismo i głosiliśmy Ewangelię. Czy możemy wtedy mówić o "rozdzieraniu Ciała Chrystusa"? Czy nasze kościoły trwają w opozycji do siebie?
W tym miejscu trzeba myślę też dokładnie sprecyzować dla dalszych rozważań kto to jest właściwie protestant, umieszczając tę definicję w kontekście historycznym i teologicznym by uniknąć kolejnej pomyłki która nierzadko się przy tej okazji pojawia. W skrócie – protestantem jest ten kto wyznaje 5 praktycznych zasad protestantyzmu wyrosłych z reformacji (sola scriptura, sola fide, sola gratia, solus Chrystus i Soli Deo Gloria) oraz wiarę w jednego Trójjedynego Boga, w trzech Osobach – Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Niestety powszechnie panuje pewne przekonanie w kręgach katolickich, że protestant to każdy kto jest niekatolikiem i mówi, że opiera swe wierzenia tylko na Biblii. Prowadzi to do miejsca gdy można swobodnie pokazać że tzw. prywatna interpretacja Biblii (do którego to pojęcia jeszcze powrócimy) prowadzi do różnych, często dziwnych nierzadko poglądów teologicznych. I tak śmiało wrzuca się do jednego worka z jednej strony luteran i baptystów, a z drugiej świadków Jehowy, mormonów i przeróżne, bardzo dziwne ruchy religijne oraz sekty. I w ten sposób mamy owoc interpretacji Biblii bez Kościoła – wiele dziwacznych i sprzecznych sobie nawzajem ruchów religijnych.
Jeśli ktoś jednak chce rzeczywiście zbadać temat, niech przyjrzy się uczciwie doktrynom różnych kościołów i to kościołów protestanckich i spróbuje doszukać się wspominanego często "miliona różnic". Proponuję taki eksperyment - kiedyś przeprowadzałem go sam – porównaj czytelniku wyznania wiary ze stron internetowych największych wyznań protestanckich i spróbuj doszukać się przytaczanych "milionów" różnic między nimi. Ja dopatrzyłem się tylko dwóch podstawowych różnic: kościoły protestanckie możemy podzielić na dwie frakcje: ewangelickie i ewangeliczne. Kościoły ewangelickie są bardziej osadzone w reformacji i uznają przeważnie chrzest w wieku niemowlęcym; kościoły ewangeliczne są niejako wtórne i bardziej niż do właściwej reformacji odwołują się do różnorakich ruchów przebudzeniowych w Anglii i Stanach Zjednoczonych, często osadzonymi będąc w tradycjach anabaptystycznych – chrztu świadomych dorosłych.
Resztę różnic, które są podkreślane, uważam za sprawy drugorzędne i nie mające większego znaczenia praktycznego. Przykładowo różne kościoły różnią się pojmowaniem obecności Chrystusa w Eucharystii (co z resztą było zawsze sprawą naturalną nawet dla samego Kościoła Katolickiego który nie miał oficjalnej wykładni w tej sprawie do 1215 roku, a w przytłaczającej większości wyznawano pogląd o konsubstancjacji zamiast transsubstancjacji – np. święty Augustyn).
Sprawa jednak podniesiona jako istotna przez środowiska katolickie nie jest tak istotna dla samych protestantów, a przykładem tego jest tzw. wolność eucharystyczna – przykładowo luteranie, reformowani czy metodyści w Polsce mogą nawzajem przyjmować u siebie Eucharystię mimo jej oficjalnie różnego pojmowania. W kościołach Ewangelicznych zazwyczaj nie ma to w zasadzie znaczenia – przeważnie wymogiem przystąpienia do komunii jest wymóg bycia osobą wierzącą (w biblijnym sensie), czy ktoś pojmuje obecność Chrystusa w Komunii jako symboliczną, czy na przykład jak ja osobiście ma pogląd zbliżony do luterańskiej konsubstancjacji. Tak więc widzimy, że pierwszy z brzegu przykład ze sprawą pojmowania Eucharystii jest moim zdaniem katolickim chwytem apologetycznym, mającym wyolbrzymić rzekome różnice doktrynalne między protestantami i pokazać fałszywą rzekomą różnorodność podważającą protestancki model Kościoła.
Niestety, bolesnym i prawdziwym faktem jest, iż podziały wewnątrz samych kościołów protestanckich często następują z błahych i "cielesnych" powodów nie mających wiele wspólnego z doktryną. Spotykałem się z przypadkami wydalania ze zborów ludzi po prostu się "nie lubiących" - podział nie odnosi się więc raczej do doktryny, ale do niedoskonałości ludzkiej i trzeba przyznać, że jest to bolesna domena protestantyzmu i nie tylko polskiego. Nie jest to natomiast żadna nowość. Już Apostoł Jan w trzecim swym liście pisze o Diotrefesie który "nie uznaje nas(...), nie tylko sam nie przyjmuje braci, lecz nawet zabrania to czynić tym, którzy chcą ich przyjąć, i usuwa ich ze zboru", natomiast Apostoł Paweł pisze o tym, że wierzący w ramach jednego zboru jedni uważają się za Piotrowych, inni za Pawłowych, inni za Apollosowych i w ten sposób sami między siebie wprowadzają podział. Jak widać więc Kościół zmaga się z takimi samymi problemami jak 2000 lat temu tak dziś i nie wynika to raczej ze struktury Kościoła, lecz po prostu z ułomności i niedojrzałości ludzkiej.
Nie mogę tutaj również powstrzymać się od wspomnienia pewnej refleksji. Ksiądz Andrzej Siemieniewski w swojej książce "Na skale czy na piasku" (str. 11) napisał:
Istnieje więc jakaś niepoprawna forma wiary w wystarczalność "samej Biblii" (sola Scriptura), która to wiara nie jest oparta na żadnym biblijnym tekście, a więc jest sprzeczna sama w sobie.
oraz
Jako lekarstwo na taki bezpodstawny optymizm polecam osobiście krótkie rozmowy (koniecznie w krótkich odstępach czasu!) ze: 1) świadkiem Jehowy, 2) mormonem; 3) adwentystą; 4) członkiem Kościoła nowoapostolskiego. Wszyscy czterej będą z absolutną pewnością wywodzić z tekstu Biblii rzeczy absolutnie sprzeczne ze sobą, i na każdą ze swoich tez będą mieli poparcie sporej ilości wersetów biblijnych. Jeśli takie rozmowy przeprowadzi się w odstępach nie większych niż kilka dni - efekt jest zapewniony, a jest nim uleczenie z wiary w tak rozumianą wyłączną wystarczalność Biblii.
Źródło: http://www.apologetyka.katolik.pl
O ile z pierwszym z tych zarzutów rozprawiliśmy się już w pierwszym rozdziale, o tyle z drugim z nich będącym kolejnym słabej jakości chwytem możemy rozprawić się w tym momencie z pomocą tego co powiedzieliśmy sobie w bieżącym rozdziale. Po pierwsze zdefiniowaliśmy już postać protestanta, przyjrzyjmy się więc czy zasadne jest postawienie owych frakcji obok siebie: Świadkowie Jehowy bowiem nie są protestantami i mają swoje ciało kierownicze, które narzuca wszelkie rozumienie Biblii – oraz zmienia również sam tekst Biblii na swoje potrzeby; mormoni mają księgę Mormona którą uznają na równi z Biblią i zupełnie pozabiblijną teologię J. Smitha; adwentyści będąc chyba najbliżej protestantyzmu - a jednak moim zdaniem na jego pograniczu - opierają w dużej części swoją doktrynę na naukach Ellen White (uważając ją za "prorokinię" co musi przyznać każdy, kto w wieku dorosłym chce się ochrzcić w tej denominacji), na temat kościoła nowoapostolskiego się nie wypowiem, ponieważ nie znam tej denominacji. Tak więc żaden z tych odłamów tak naprawdę nie uznaje sola scriptura, choćby się zapierał że tak jest.
W tej kwestii natomiast mam zgoła inną refleksję: polecam rozmowę z rzymskim katolikiem, prawosławnym, mariawitą i sedewakantystą. Każdy z tych odłamów będzie sprzeczał się co do tego, kto przechowuje prawdziwą tradycję i orzeczenia których soborów są, lub nie są obowiązujące. Wszystkie z tych kościołów również szczycą się posiadaniem tzw. sukcesji apostolskiej, co ma być gwarantem nieomylności i przechowywania właściwej tradycji. Kto więc ma rację? Jak to zweryfikować? Jestem ciekaw jakiej odpowiedzi udzieliłby tu ksiądz (obecnie biskup katolicki) Siemieniewski nazywający zasadę sola scriptura "niepoprawną" i "sprzeczną samą w sobie". Myślę też, że w tym momencie można podkreślić istotny dla sprawy status Kościoła Prawosławnego (w Polsce Autokefaliczny Kościół Prawosławny). Jest to kościół który tak samo jak Kościół Rzymskokatolicki podkreśla pochodzenie od Apostołów oraz przechowywanie właściwej tradycji (stąd nazwa prawosławny – prawidłowo wierzący). Powstał on z połączenia czterech starożytnych patriarchatów na wschodzie (Konstantynopola, Jerozolimy, Aleksandrii i Antiochii) i wyodrębnił się w wyniku tzw. Schizmy wschodniej w roku 1054. Myślę, że nie można pominąć roli tego kościoła jeśli wyznaje się pojęcia takie jak sukcesja apostolska czy nieomylność tradycji pozabiblijnej.
Ja wyznając te idee miałbym realny kłopot, gdy musiałbym wybrać między autorytetem Kościoła Rzymskokatolickiego, a Prawosławnego. Czy jest to istotne? Oczywiście, ponieważ Kościół Prawosławny ma chociażby inny kanon Pisma Świętego, inny pogląd na obecność Chrystusa w Eucharystii (co jest dogmatem w Kościele Katolickim, nie sprawą wagi drugorzędnej jak to ma miejsce w protestantyzmie) i nie wyznaje nieomylności papieskiej która jest de facto absolutnym fundamentem istnienia i funkcjonowania Kościoła Rzymskokatolickiego. Przy jakimkolwiek więc zacieraniu różnic między obu kościołami - co czyni się by podkreślić opozycję kościołów historycznych przeciw protestantyzmowi w kwestii uzasadnienia autorytetu i zasadności doktryny - nie można pominąć tej ważnej kwestii. Jeśli dwa największe kościoły historyczne uznające swoje pochodzenie od samych Apostołów i przechowywanie jedynej właściwej doktryny różnią się co do poglądu na nieomylność papieską czy ważność orzeczeń określonych soborów to jest to dla mnie sygnał, że tzw. Sukcesja apostolska czy tradycja ustna nie mogą dać mi pewności w sprawach obowiązującej doktryny.
Pozostańmy jeszcze na chwilę przy myśli dotyczącej posiadania tradycji przez określone denominacje historyczne i jej nieposiadania przez kościoły protestanckie. Jak więc funkcjonują kościoły protestanckie bez nadrzędnego autorytetu które tłumaczy im Biblię i wyjaśnia jak ją interpretować? Jak czytać Biblię "nie na swoją zgubę" jak pisze Apostoł Piotr? Czy ten fragment determinuje konieczność posiadania "nieomylnego magisterium" które wyłoży nam właściwie prawdy wiary?
2 P 3:15-16
cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną, jak to również umiłowany nasz brat Paweł według danej mu mądrości napisał do was, jak również we wszystkich listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę.
Wniosek: by nie tłumaczyć Pisma na swoją zgubę istnieje potrzeba posiadania gremium prawidłowo tłumaczącego Pismo. Wniosek ten potwierdza również 2 P 1:20 mówiący o tym, że proroctwo Pisma nie jest do "prywatnego wyjaśniania".
Ale czy na pewno tak jest – czy możemy czytając te fragmenty pójść tak daleko w pojmowaniu? Wydaje mi się, że po prostu należy czytać co jest tutaj napisane. Jeśli proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśniania, to należy wyjaśniać je publicznie; jeśli ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą Pismo, to należy się douczyć i utwierdzić by tego nie czynić.
Porozmawiaj więc na tematy biblijne z ludźmi, którzy się na niej naprawdę znają, poznaj historię pierwotnego chrześcijaństwa, studiuj przekłady oryginalne, poznawaj punkty widzenia, opinie i doktryny (co przy dzisiaj dostępnych narzędziach w postaci Internetu czy programów komputerowych do studiowania Biblii nie jest większym problemem). Wierzę że uczciwemu poszukiwaczowi Bóg objawi światło i pokaże co jest prawdą. Wiem że jest to trudniejsze – na każdym kto deklaruje poglądy tzw. protestanckie ciąży pewien ciężar – musi sam wykształcić sobie poglądy, ale czy nie tego właśnie oczekuje od nas Pan? Czy nie "każdy zda sam za siebie sprawę Bogu?" (por. Rz 14:12). Dostaliśmy pewien bardzo ważny dar od Boga który pomoże nam oddzielić prawdę od fałszu:
1 J 5:20
Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym.
Czytaj więc Biblię i rozeznawaj, a wierzę osobiście, że wyrobisz "mocne stanowisko z którego nie dasz się wyprzeć i zostać zwiedziony przez błędy ludzi nieprawych." (por. 2 P 3:17)
Każdy pobożny protestant bada Biblię, zna ją i poszukuje w razie wątpliwości głosu mądrzejszych, bada kontekst historyczny, czyta tłumaczenia w oryginale. Czy to jest czytanie Biblii samopas i "na swoją zgubę"? Na pewno nie.
Na koniec tego rozdziału chciałbym jeszcze dodać i zauważyć że nie jest istotne czy jesteś protestantem czy katolikiem – każdy z nas SAM wybiera sobie autorytet który JEMU odpowiada, ponieważ uważamy go za najlepszy, właściwie dobierający księgi natchnione i to jest każdego prywatna decyzja. Każdy sam we własnej osobie jest odpowiedzialny przed Bogiem i tej odpowiedzialności nie da się przerzucić na taki czy inny kościół – choćby to był kościół znający i formułujący odpowiedzi na wszystkie pytania za nas - i tak zawsze będzie to nas własny wybór i własna interpretacja przed Bogiem. Tak więc zawsze czytaj
Pismo w kontekście, zarówno pojęciowym jak i historycznym i pytaj mądrych ludzi co myślą, ale nie przerzucaj nigdy na nich odpowiedzialności którą masz sam przed Bogiem. I ten problem nie dotyczy tylko katolików, ale niestety również protestantów gdzie, szczególnie we wielu wspólnotach ewangelicznych, pojawiają się nieomylni interpretatorzy, jedynozbawcze kościoły, namaszczeni prorocy (nie podważam tutaj charyzmatu proroctwa jako takiego ale nadużycia w tej materii) i wiele nowych, nieznanych wcześniej doktryn. Jest to jednak sprzeczne z ideą sola scriptura i należy się dla własnego dobra usilnie wystrzegać tego typu miejsc.
Podsumuję ten rozdział – moim zdaniem sola scriptura jest zasadą pierwotnie sformułowaną w Biblii, która sprawdza się jak najbardziej i widzę osobiście bardzo dobre owoce, gdy sprawuje się ją w zdrowy i biblijny sposób. Dzięki temu ludzie mogą nareszcie widzieć Kościół jako wspólnotę wierzących, równych braci, a nie hierarchiczną instytucję; zaczynamy akcentować fundamenty dotyczące relacji Boga z człowiekiem, zbawienia z łaski przez wiarę w Mesjasza; przyjmujemy wyraźny i trwały punkt odniesienia doktrynalnego w postaci Biblii. Uważam to wszystko za bardzo dobre owoce. W swoim patrzeniu staram się również poszerzyć horyzonty i "zaglądam" przykładowo do podziemnego Kościoła w Azji. Ludzie żyjąc często w ukryciu w Chinach czy Korei, kościołach Arabii czy półwyspu Indyjskiego mają tylko Biblię. Oni czytają ją i wierzą po prostu w to co jest tam napisane. I to wystarcza. W prosty sposób modlą się, głoszą Ewangelię i wierzą w Chrystusa prostą wiara dziecka, a w zamian oglądają nawrócenia, uzdrowienia i cuda zapowiedziane przez Zbawiciela w życiu tych "którzy uwierzą".
W Ameryce Południowej kościoły ewangeliczne przeżywają swój renesans i przyrastają wykładniczo, ponieważ ludzie są spragnieni żywej Ewangelii, która przemieni ich życia i doprowadzi do zbawienia. Myślę, że wiele jeszcze się wydarzy i wiele będziemy obserwować w tej materii. To wszystko są owoce działania Ewangelii Chrystusa która ma moc. I jest to poniekąd obce "chrześcijaninowi" z Europy który dawno zapomniał jak wygląda prawdziwe chrześcijaństwo, dla którego chrześcijaństwo kojarzy się z nudną godziną w ławce kościelnej na tydzień, prześladowanie religijne jest abstrakcyjnym pojęciem zasłyszanym w telewizji, a kluczowym problemem czy rzeczywiście Chrystus umarł za grzechy, czy to jednak tylko metafora - nad tym faktem zastanawiają się np. Anglikanie o czym możemy poczytać choćby tutaj http://www.kosciol.pl/article.php/20050216233623925. Takie są owoce fałszywego życia chrześcijańskiego, pozbawionego mocy Ewangelii. A źródłem prawdziwej i żywej Ewangelii jest dla nas tylko Biblia, ponieważ zbawia wiara w Chrystusa, a nie przynależność do określonej denominacji, czy to katolickiej czy protestanckiej. Tak więc doktryna protestancka powinna kłaść nacisk na to co najważniejsze.
Chciałbym w kolejnym punkcie tego artykułu zająć się rzeczą najbardziej kontrowersyjną, a jednocześnie myślę fundamentalną – jak zasada sola scriptura ma się do ... kanonu Biblii.
4. Skąd protestanci mają kanon Biblii?
"Biblia nie określa sama swojego składu – kanonu nie ma w Biblii tak więc skąd protestanci znają skład Pisma na które się powołują? Czerpią go od Kościoła Rzymskokatolickiego i z jego orzeczenia, a tym samym zasada sola scriptura nie ma najmniejszego sensu." Ten zarzut pewnie również wiele razy słyszał niejeden protestant. Przesłanie w tym przypadku jest proste: kanon Pisma, na które się powołujesz masz od Kościoła Rzymskokatolickiego, więc nie możesz funkcjonować jako chrześcijanin bez niego.
Zasłyszałem gdzieś związany z tym cytat – "nieomylna Biblia wymaga nieomylnego Kościoła" - bo przecież ktoś musiał dać Ci pewność co do tego, że księgi które trzymasz w ręku są właśnie tymi właściwymi - natchnionymi. Najlogiczniej będzie więc, jeśli po prostu zostaniesz katolikiem, bo wtedy dowiesz się które księgi wchodzą w skład kanonu. Tak więc sola scriptura jest zasadą "samobójczą" – sama się "kasuje", bo w Biblii nie ma jej składu.
Kolejny pojawiający się zarzut, bardzo często idący w parze z pierwszym jest następujący: w pierwszych wiekach chrześcijaństwa w obiegu były setki ksiąg, listy i Ewangelie tytułowane imionami właściwie wszystkich Apostołów, wiele innych apokalips i pism. Skąd wiesz, że akurat te które trzymasz są tymi właściwymi?
Postarajmy się odnieść więc po kolei do tych zarzutów.
Tak więc – po pierwsze - sola scriptura jest zasadą, która mówi, że Pismo jest autorytetem w sprawach teologicznych, moralnych lub dotyczących życia chrześcijańskiego. O wielu innych sprawach np. matematyce wyższej, Układzie Słonecznym, napędzie odrzutowym, silniku Diesla czy historii Chin, Pismo przecież nie mówi i to nie oznacza, że te rzeczy nie są prawdziwe. Tak samo kanon Pisma jest raczej pojęciem historycznym, a nie teologicznym! I w tym kontekście powinniśmy to zagadnienie interpretować. Poszukując odpowiedzi na pytanie, czy kanon Pisma jest prawdziwy, nie powinniśmy pytać "kto tak zadecydował" tylko dlaczego kanon tak, a nie inaczej dzisiaj wygląda. I dlatego weryfikacja prawidłowości kanonu dotyczy przede wszystkim prawdziwości ksiąg w jego skład wchodzących, a nie szukania gremium, które wystosowało informację, że to właśnie te księgi. Jednym słowem – jeśli księgi wchodzące w skład Biblii są autentyczne, to kanon jest prawidłowy, jeśli nie, to nie jest prawidłowy. Potrzebujemy więc świadectwa autentyczności ksiąg, nie dekretu gremium decydującego o ich autentyczności.
Pozwolę sobie tutaj - by zobrazować jeszcze lepiej sytuację - na porównanie: jeśli mamy złotą monetę i ona składa się w całości ze złota to wiemy że jest prawdziwa. Przebadano jej skład i obok leży certyfikat prawidłowości, wystosowany w czasie wytopu tej monety. Nic do sprawy nie doda nam fakt, że wystąpi ktoś, kto określi się specjalistą i uzna że "po prostu ta moneta jest prawdziwa, mocą mojego autorytetu, ponieważ wygląda mi na prawdziwą", a ukradkiem spogląda na certyfikat. Czy orzeczenie tego człowieka jest w ogóle nam potrzebne, gdy mamy sam certyfikat prawidłowości wystawiony w mennicy podczas wytopu i leży on wprost przed nami?
Przy dalszych rozważaniach dotknę tutaj przede wszystkim sprawy kanonu Nowego Testamentu, ale przez chwilę zatrzymamy się także przy kanonie Starego Testamentu, ponieważ dzisiaj ten kanon w tłumaczeniach protestanckich Biblii różni się od katolickiego (który zawiera jeszcze tzw. Księgi wtórnokanoniczne/deuterokanoniczne Starego Testamentu). Pojawia się w tym miejscu pewien zarzut, który z resztą często słyszę: księgi te były zawsze uznawane w Kościele za natchnione i nikt nie miał z tym problemu, aż do reformacji, gdy Luter te księgi z kanonu wyrzucił, ponieważ nie pasowały mu teologicznie (w głównej mierze chodzi o poruszony w pierwszej Księdze Machabejskiej fakt złożenia ofiary za zmarłych, co jest utożsamiane przez katolików dzisiaj z przyzwoleniem Pisma na modlitwy za zmarłych, których protestanci nie praktykują).
Czy tak jednak doprawdy jest? Osobiście uważam, że protestanci przyjmują bardziej historycznie uzasadniony i starszy kanon ST – przejęty najpierw od Żydów, którym Pisma ST zostały powierzone i którzy dzisiaj uznają kanon ST zbieżny z protestanckim (tzw. Kanon Hebrajski), następnie potwierdzony przez wielu wczesnych pisarzy chrześcijańskich tzw. Ojców Kościoła.
Kanon NT natomiast jest taki sam u katolików i protestantów. Z punktu widzenia wspólnych dyskusji teologicznych właściwie mamy wspólną bazę – opieramy się na jednym NT i nie potrzebujemy właściwie roztrząsać już spraw dotyczących kanonu! Skoro jednak sprawa ta jest przysłowiową "solą w oku" musimy ją tutaj wyjaśnić z protestanckiego punktu widzenia celem własnej obrony.
Skoro postawiono tezę, że kanon jest procesem historycznym, myślę że najlepszym sposobem, by przestudiować proces jego kształtowania jest odwołanie się po prostu do źródeł historycznych.
Przytaczając te źródła postaram się na bieżąco komentować je pod kątem trzech dziedzin: kanonu ST, kanonu NT i odpowiedzi na pytanie, dlaczego właściwie powstał kanon Pism - co było tego przyczyną? Przyjrzyjmy się źródłom, od najwcześniejszych do najpóźniejszych:
a) pierwszą sytuacją, gdy mówimy o kanonie (szczególnie NT) w czasach poapostolskich, jest sprawa Marcjona z Synopy (żyjącego w latach mniej więcej 100-160 n.e.). Marcjon pojawia się w okresie rozkwitu herezji i gnozy w pierwszym Kościele i uznaje dwie koncepcje istnienia Boga – złego Boga starego Testamentu i świata materialnego, którego nazywa Demiurgiem i dobrego Boga Nowego Testamentu, z innego świata, którego nazywa Abba. Na przytoczenie tych tez formuje własny kanon NT, wyrzucając z niego praktycznie wszystkie odniesienia do Judaizmu, czyli cenzuruje listy Pawła, wyrzuca Ewangelię Mateusza i Dzieje, oraz cenzuruje Ewangelię Łukasza.
Co mówi natomiast nam ta sytuacja? Na jej podstawie widać, że chrześcijanie w tak wczesnym czasie mieli już zbiór Pism, które darzyli autorytetem i sposobem na to by "przemycić" doktrynę do wczesnego Kościoła było zamieszanie w jego fundamencie – w pismach apostolskich. Wyłania się tutaj również zbiór Pism które w dalszej części nazwę "trzonem kanonu NT" – widzimy więc wyraźnie, że skoro Marcjon odwołał się do tego zbioru Pism, taki zbiór już wtedy istniał i można na tej podstawie również stwierdzić, które Pisma to były. Sprawa ta dała do myślenia wczesnochrześcijańskim ortodoksom i postanowiono położyć nacisk na odróżnienie Pism prawdziwych od fałszywych. Tak więc już pierwszym chrześcijanom zasada sola scriptura nie była obca – za fundament uważano Pisma pochodzenia apostolskiego i dążono do zebrania tych autorytatywnych Pism w jedną całość.
b) Około roku 170, w Rzymie, w języku greckim powstaje tzw. Diatessaron (z gr. "To Dia Tessaron Euangelion" – "Ewangelia według czterech"). Jest to starożytne zestawienie czterech ewangelii które tworzy Tacjan Syryjczyk. Na podstawie tego faktu widzimy, że już wtedy tylko cztery Ewangelie cieszyły się poważaniem w Kościele i uważane były za autentyczne.
c) Około roku 180 w Rzymie, w języku łacińskim powstał tzw. Kanon Muratoriego (od nazwiska człowieka który odkrył to pismo w roku 1740 – bibliotekarza Ludovicio Muratoriego). Kanon Muratoriego daje pogląd na to, jakie pisma cieszyły się poważaniem w czasach jego nieznanego autora:
...Trzecia księga Ewangelii według Łukasza. Łukasz, ów lekarz, po wniebowstąpieniu Chrystusa, gdy go Paweł jako uczonego wziął ze sobą, w imieniu swoim spisał z opowiadania nie widział on jednak Pana w ciele i dlatego jak mógł się dowiedzieć, tak zaczął opowiadać od narodzenia Jana.
Czwarta Ewangelia jest Jana, jednego z uczniów... Choć poszczególne księgi Ewangelii zaczynają się na różny sposób, to jednak nie ma różnicy dla wiary, ponieważ w jednym podstawowym duchu we wszystkich wszystko przedstawiono: o Narodzeniu, o Męce, o Zmartwychwstaniu, o obcowaniu z uczniami swymi, o podwójnym jego przyjściu, pierwszym – w pokorze pogardy, co już było, drugim – w przesławnej mocy królewskiej, które będzie...
Dzieje zaś wszystkich Apostołów zostały w jednej księdze spisane. Łukasz najlepszemu Teofilowi zebrał wszystkie szczegóły, które działy się w jego obecności, jak o tym wyraźnie świadczy pominięcie męki Piotra, i wyjazdu Pawła, wyruszającego z Rzymu do Hiszpanii.
Listy zaś Pawła same wyjaśniają chcącym to wiedzieć, z jakiego miejsca lub dla jakiej przyczyny skierował je, najpierw zakazując Koryntianom rozdarcia schizmy, potem Galatom obrzezania, Rzymianom zaś obszerniej opisał porządek Ksiąg św., wyjaśniając, że Chrystus jest ich osnową. Trzeba je osobno omówić, jako że sam błogosławiony Paweł, idąc za przykładem swego poprzednika Jana, pisze po imieniu do Siedmiu Kościołów według takiego porządku: do Koryntian – pierwszy, do Efezjan – drugi, do Filipian – trzeci, do Kolosan – czwarty, do Galatów – piąty, do Tesaloniczan – szósty, do Rzymian – siódmy. Wprawdzie do Koryntian i Tesaloniczan został ku przestrodze powtórzony, jednak Kościół uznaje, że rozszedł się na całą ziemię. Jan bowiem też w "Apokalipsie", choć pisze do Siedmiu Kościołów, to przemawia do wszystkich. Wprawdzie jeden do Filemona, i do Tytusa jeden, i dwa do Tymoteusza z życzliwości i miłości, ale są poświęcone czci Kościoła Katolickiego, dla ustanowienia karności kościelnej.
Mówi się też o do Laodycejczyków i o innym do Aleksandrian, fałszywie Pawła imieniem podpisanych, dla użytku herezji Marcjona, i o wielu innych, których nie można przyjąć do Kościoła Katolickiego; nie przystoi bowiem mieszać żółci z miodem. List Judy i dwa wyżej wspomnianego Jana słusznie liczą się jako katolickie, a "Mądrość" przez przyjaciół Salomona ku jego czci została napisana.
Przyjmujemy tylko "Apokalipsy" Jana i Piotra, której niektórzy z naszych nie chcą czytać w kościele.
Bardzo niedawno, za czasów naszych, spisał "Pasterza" w mieście Rzymie Hermas, gdy brat jego, biskup Pius był na katedrze miasta Rzymu; należy go wprawdzie czytać, nie można jednak publicznie głosić ludowi w kościele, gdyż nie może być między Prorokami, jako że liczba ich zamknięta, ani między Apostołami, gdyż czasy ich skończone.
W ogóle zaś nie przyjmujemy Arsinoe, czyli Walentyna, czy Miltiadesa, którzy spisali nową "Księgę psalmów" dla Marcjona razem z Bazylidesem Asjanem, założycielem katafrygów.
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kanon_Muratoriego
Widzimy więc powyżej listę ksiąg kanonicznych Nowego Testamentu uznawanych przez Kościół Rzymski w roku 180 i wiele innych informacji – na przykład w jakim celu zebrano Pisma i czym one były dla Kościoła pierwotnego. Mamy również znów potwierdzenie prawdziwości tylko czterech Ewangelii (urwany na początku fragment mówi o Ewangelii Łukasza jako trzeciej i Jana, więc możemy stwierdzić za innymi źródłami, że pierwszymi były Ewangelie Mateusza i Marka). Znajduje się tutaj jeszcze jedna bardzo istotna uwaga – autor wyraża swe wątpliwości co do kanoniczności tzw. Pasterza Hermasa (księgi powstałej w latach 140 – 150, której autorem jest Hermas, brat Piusa I, ówczesnego biskupa kościoła w Rzymie), ponieważ "czasy Apostołów już skończone" i nie wolno tego co powstało po tym czasie uznać za kanoniczne – czyli niosące prawowierną doktrynę. Widzimy więc wyłaniające się pierwsze istotne kryterium oceny autentyczności Pism – pismo musiało być wczesnego autorstwa – z czasów życia Apostołów i zanim umarł ostatni z nich. Tylko doktryny pochodzące z tamtych czasów były autorytatywne dla pierwszego Kościoła i nadawano im status ważności.
d) Następne świadectwa należą do Ireneusza z Lyonu, starożytnego biskupa i teologa, ucznia Polikarpa, który był z kolei uczniem Jana Apostoła (żył w latach 140-202). Pisze on w swym dziele pt. Adversus haereses (przeciwko herezjom):
"najpierw głosili Ewangelię, następnie zaś z woli Bożej przekazali ją nam w Pismach, by była filarem i utwierdzeniem naszej wiary. Nie wolno bowiem tak mówić, że głosili ją, zanim posiedli doskonale poznanie. Tak ośmielali się twierdzić ci, co chełpliwie podawali się za poprawiaczy Apostołów. Po zmartwychwstaniu Chrystusa Apostołowie zostali obleczeni mocą z wysoka przez przyjście Ducha Świętego i napełnieni wszystkimi darami i mieli doskonałe poznanie. Wyszli więc na krańce ziemi, zwiastując Dobrą Nowinę o dobrach od Boga i obwieszczając ludziom pokój z nieba. Albowiem i wszyscy razem, i każdy z osobna miał Ewangelię Bożą" (AH III,1:1).
Pojawiają się tutaj bardzo istotne informacje – po pierwsze Pisma zebrano po to, by były "filarem i utwierdzeniem wiary" – czyli uniwersalnym i trwałym nośnikiem doktryny. Po co więc zebrano Pisma skoro nośnikiem doktryny mogła być po prostu "tradycja niepisana"? Czytamy tutaj również, iż Apostołowie mieli "doskonałe poznanie". Zbiega się to z tym, co powiedzieliśmy sobie we wcześniejszych rozdziałach – to co otrzymali Apostołowie poprzez wprowadzenie "we wszelką Prawdę" było pełne, a ich poznanie "doskonałe" i wystarczające, więc tego ich poznania musimy szukać, zgłębiać je i odtwarzać; ono nie podlega rozwojowi, ani nie wolno do niego dodawać nowych doktryn, ponieważ wtedy właśnie już doktryna miała swą pełnię. Wiara więc i praktyka pierwszych chrześcijan była sama w sobie wystarczająca i pełna. Czytamy dalej:
"Tak więc Mateusz wśród Hebrajczyków w ich ojczystym języku napisał i wydał Ewangelię, gdy Piotr i Paweł głosili w Rzymie Ewangelię i zakładali Kościół. Po ich śmierci Marek, uczeń i tłumacz Piotra, przekazał nam na piśmie to, co Piotr głosił. Łukasz zaś, towarzysz Pawła, złożył w księdze Ewangelię przez niego głoszoną. Następnie Jan, uczeń Pana, który spoczywał na piersi Jego, także wydał Ewangelię za swego pobytu w Efezie" (AH III,1:1;
HK V, 8:2-4)
"Jest jasne, że nie ma więcej ani mniej, tylko te cztery Ewangelie. Ponieważ istnieją cztery strony świata, w którym żyjemy, i cztery główne wiatry, a Kościół jest rozsiany po całym świecie. A dalej, filarem i utwierdzeniem Kościoła jest Ewangelia i Duch życia, wobec tego Kościół ma cztery filary, które ze wszystkich stron tchną nieskazitelnością i ludzi darzą życiem" (AH III,11:8).
Jak widzimy znów – "filarem i utwierdzeniem" Kościoła jest Ewangelia i w czasach Ireneusza poważaniem cieszyły się również tylko cztery Ewangelie. Czytajmy dalej:
"Wyzuci z wszelkiego wstydu zwolennicy Walentyna - pisze Ireneusz - przychodzą ze swoimi piśmidłami, chełpliwie podając, że mają więcej Ewangelii, niż jest w rzeczywistości. Posunęli się bowiem do tego stopnia zuchwalstwa, iż niedawno skleconą przez siebie księgę nazwali Ewangelią Prawdy, choć w niczym się ona nie zgadza z Ewangeliami apostołów, co więcej, nawet u nich samych nie może bez bluźnierstwa uchodzić za Ewangelię. Jeśli zatem napisana przez nich ewangelia jest ewangelią prawdy, a w niczym nie jest podobna do Ewangelii zostawionych przez apostołów, to każdy nieuprzedzony człowiek może na podstawie tekstów stwierdzić, że to już nie jest Ewangelia prawdy przekazana nam przez apostołów" (AH III,11:9)
Tutaj widzimy kolejną zasadę badania autentyczności jakiegoś Pisma - jego treść porównywano z innymi, już uznanymi powszechnie pismami – Starym Testamentem i nazwanym przeze mnie roboczo "trzonem" pism Nowego Testamentu.
Podsumowując przekaz Ireneusza: gwarantem i fundamentem doktryny są Pisma pozostawione przez Apostołów mających doskonałe poznanie i w ten sposób głoszących całą wolę Bożą (por Dz 20:27). Czy nie jest to zbieżne z dzisiejszą zasadą sola scriptura? Czy nie stosowano praktycznie tej zasady już w czasach Ireneusza w II wieku?
Zatrzymajmy się jednak na chwilę – czy ten sam Ireneusz nie jest tym, który pisze o tym, że:
"Ponieważ jednak wyliczenie sukcesji wszystkich Kościołów zajęłoby w niniejszym dziele zbyt wiele miejsca, przeto wskazując na następstwa największego i wszystkim znanego, przez dwu najchwalebniejszych Apostołów Piotra i Pawła założonego i ustanowionego w Rzymie Kościoła, który posiada tradycję od Apostołów i wiarę opowiadaną ludziom, a dochodzącą aż do nas drogą kolejnego następstwa biskupów - zawstydzamy tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób, ale nie tak jak trzeba, gromadzą koło siebie zwolenników, czy to dla swego upodobania, czy dla próżnej chwały, czy zaślepienia, czy fałszywych przekonań. Z tym bowiem Kościołem, dla jego naczelnego zwierzchnictwa musi się zgadzać każdy Kościół, to jest wszyscy zewsząd wierni, bo w nim przez tych, co są zewsząd, zachowała się tradycja apostolska" (AH III, 3:2)
Tak więc fragment ten jest często przytaczany na uzasadnienie prymatu Kościoła Rzymskokatolickiego choćby nad Prawosławnym i nieomylności papieskiej. Żaden protestant natomiast nie powinien ujmować roli Rzymu w starożytnym chrześcijaństwie – bo rzeczywiście Rzym pełnił wtedy dość istotną rolę - lecz znowu musimy czytać dokładnie co jest napisane w tym fragmencie i co tak naprawdę chce przekazać nam Ireneusz! Otóż dlaczego z Kościołem Rzymskim musi się zgadzać (w ówczesnym momencie – gdy Ireneusz te słowa pisze) każdy inny kościół – ponieważ w nim przechowała się Tradycja Apostolska – czyli jest w nim po prostu zdrowa nauka. Dlaczego ona tam jest – ponieważ pilnowali tego kolejni biskupi – starsi tego kościoła. Co najważniejsze – ta nauka jest tam w czasach Ireneusza (więc przed rokiem gdy powstało jego dzieło "Przeciw herezjom") i wyraźnie on sam o tym mówi, że jego zdaniem do jego czasów się ta nauka tam przechowała (czas przeszły dokonany). Widzimy to choćby dalej w tym samym dziele:
"Tym porządkiem i takim następstwem tradycja apostolska w Kościele i opowiadanie wiary przeszło do naszych czasów" (III, 6:5)
Ireneusz ani nie mówi, że w kościele tym na zawsze przechowa się Tradycja Apostolska (czas przyszły), nie mówi nawet, że później przechowa się Tradycja Apostolska, nie mówi też nawet implicite o nieomylności papieskiej – jedynym co robi to uznaje historyczną rolę Rzymu i w dodatku dlatego, że jest w nim właśnie w jego czasach zdrowa doktryna. Tak więc znowu widzimy wyraźnie, że właściwa doktryna i przechowywanie jej jest fundamentem dla Ireneusza, nie natomiast jakiegoś rodzaju charyzmat nieomylności czy urzędu biskupa Rzymu o czym nie czytamy tutaj.
Źródła: fragmenty dzieła Ireneusza A.H., gdzie nie podano dodatkowo źródła, pochodzą ze strony http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_38.htm
e) Istotnym świadectwem historycznym jest - napisany w roku 367 - XXXIX List Paschalny Atanazego (biskupa Aleksandrii – w dzisiejszym Egipcie) którego fragment znajduje się poniżej:
Ponieważ heretycy cytują apokryfy, które to zło było rozpowszechnione już wtedy, kiedy św. Łukasz napisał ewangelię, dlatego też uznałem za słuszne, aby wykazać wyraźnie które księgi przyjęliśmy przez tradycję jako kanoniczne, o których wierzymy, iż pochodzą od Boga. Stary Testament zawiera bowiem razem dwadzieścia dwie księgi: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańską, Liczb, Powtórzonego Prawa. Następnie Księgę Jozuego, Sędziów i Rut, cztery księgi Królewskie liczone jako dwie. Następnie dwie Księgi Kronik liczone jako jedna. Następnie Pierwsza i Druga Ezdrasza. Następnie Psalmy, Księga Przypowieści, Kaznodziei i Pieśń nad pieśniami. Po nich Księga Joba, Dwunastu Proroków, liczonych jako jedna księga. Następnie Księga Izajasza, Jeremiasza razem z listem Barucha, Lamentacje, Ezechiela i Daniela. Te stanowią Stary Testament.
Nie jest rzeczą uciążliwą mówić o księgach Nowego Testamentu. Są to cztery Ewangelie: według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Po nich Dzieje Apostolskie i siedem Listów (zwanych powszechnymi), mianowicie jeden Jakuba, dwa Piotra; trzy Jana; po nich jeden Judy. Ponadto jest czternaście Listów Pawła, pisanych w takim porządku. Pierwszy do Rzymian, następnie dwa do Koryntian; po nich do Galacjan; następnie do Efezjan; następnie do Filipian; następnie do Kolosan; po nich dwa do Tessaloniczan, oraz ten do Hebrajczyków; i znowu dwa do Tymoteusza; jeden do Tytusa; i na koniec do Filemona. A poza tym Objawienie Jana.
Te są fontannami zbawienia, aby każdy, kto pragnie, mógł się nasycić elokwencją, jaka w nich jest. Jedynie w nich zawarta jest doktryna pobożności. Nich nikt nic do nich nie dodaje ani od nich odejmuje.
To właśnie odnośnie nich zawstydził Pan saduceuszy, mówiąc: 'Błądzicie, nie znając Pisma', oraz zganił Żydów, mówiąc: 'Badajcie Pismo, gdyż ono świadczy o Mnie".
Lecz dla większej dokładności dodaję także to, pisząc z konieczności, iż istnieją pewne inne księgi nie podane w kanonie, lecz ustalone przez Ojców do czytania przez tych, którzy dopiero co przyłączyli się do nas i chcieliby być pouczeni w słowie pobożności: Księga Mądrości Salomona, Mądrości Syracha, Estery, Judyty, Tobiasza, Nauka Apostołów (Didache) oraz Pasterz. Lecz te poprzednie, bracia moi, zawarte są w kanonie, te ostatnie są tylko do czytania.
Źródło: http://www.literatura.hg.pl/athanas.htm
W wypowiedzi tej zauważamy wszystko to, co wręcz "w kółko" powtarzamy: księgi Biblii są "fontannami zbawienia" i jedynie w nich jest zawarta doktryna pobożności. Widzimy klasyczne zastosowanie zasady sola scriptura – "jedynie w nich zawarta jest doktryna pobożności". List Atanazego dostarcza również ciekawych informacji na temat samego kanonu Biblii – opisuje skompletowany i uznawany za kanoniczny w czasach Atanazego (w Afryce, Atanazy żył w latach 295-373) zbiór pism Nowego Testamentu (tożsamy ze współczesnym) oraz starego Testamentu tożsamy z kanonem żydowsko/protestanckim (z małym wyjątkiem – apokryficznym listem Barucha dodanym do księgi Jeremiasza). Ciekawą informację przenosi również wstęp do listu Atanazego, którego tłumaczenie przytaczam za stroną http://ulicaprosta.lap.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=1183&start=15
Kontynuując omawianie tych spraw, powierzam Wam moje przedsięwzięcie, idąc za przykładem Łukasza Ewangelisty i pisząc we własnym imieniu. Albowiem niektórzy poważyli się połączyć na własną rękę księgi zwane apokryfami wraz z Pismami natchnionymi przez Boga, co do których jesteśmy w pełni przekonani, że ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami Słowa, przekazali je Ojcom. Uznałem to za dobre - ponaglany przez prawdziwych braci i zbadawszy sprawę od początku - wskazać wam księgi włączone do kanonu, z dawna przekazane i poświadczone jako Boskie.
Źródło oryginalne: http://www.bible-researcher.com/athanasius.html
Wstęp listu niesie więc pewną ważną informację – Atanazy podaje swoje informacje na podstawie tego co "zbadał od początku", co "z dawna przekazane i poświadczone jako Boskie". Widzimy więc, że znów podstawą do badania autentyczności Pism był zabieg powrotu do źródeł, do przeszłości, a nie np. odwołanie się do mającego miejsce kilka lat wcześniej synodu w Laodycei, który de facto, w przeciwieństwie do Atanazego, nie wymienia jako kanonicznej Apokalipsy Jana.
W tym miejscu myślę, że nastał dobry moment, by zamknąć temat kanonu ST i przytoczyć inne dwa najważniejsze świadectwa historyczne na temat jego kształtowania:
Pierwszym nowożytnym spisem pism kanonicznych ST jest spis Melitona z Sardes (zm. 180):
Meliton, Onezymowi, Bratu, pozdrowienie.
Ponieważ często wyrażałeś życzenie, powodowany gorliwością dla Słowa Bożego, że pragniesz mieć wypisy z Zakonu i Proroków o Zbawicielu i całej wierze naszej, i że chcesz znać dokładnie liczbę i porządek ksiąg Starego Testamentu, postarałem się o to, by to zrobić. Znam Twoją gorliwość dla wiary i Twoją żądzę wiedzy, i wiem, że z miłości do Boga wśród walki o zbawienie wieczne, te sprawy nad wszystkie inne przekładasz. Otóż byłem na Wschodzie i dostałem się do miejsca, gdzie się to wszystko głosiło i działo; tam poznałem dokładnie księgi Starego Testamentu, a ich zestawienie Tobie posyłam: Oto ich tytuły: Mojżesza ksiąg pięcioro: Genesis, Exodus, Numeri, Leviticus, Deuteronomium; Jezus Nawego, Sędziowie, Rut, cztery Księgi Królewskie, dwie Księgi Paralipomenów, Psalmy Dawidowe, Przysłowia Salomonowe albo Księgi Mądrości, Ekklezjastes, Pieśń nad Pieśniami, Job, księgi prorocze Izajasza, Jeremiasza, Dwunastu Proroków w jednej księdze, Daniel, Ezechjel, Ezdrasz. Z tych ksiąg sporządziłem wypisy, które na sześć ksiąg podzieliłem
Źródło: Historia Kościelna Euzebiusza IV 26:13-14
Meliton przekazuje informację o tym, że był na Wschodzie, gdzie "wszystko się działo" (czyli w Jerozolimie!) i tam poznał używany wówczas skład ksiąg ST. Jego świadectwo uważam więc za kluczowe i bardzo ważne jeśli rozważamy jaki kanon ST był używany przez pierwszych chrześcijan w stronach Jezusa.
Inne dane daje nam Hieronim:
Hieronim. Prologu Galeatus (331-419)
Skoro za pomocą istniejących dwudziestu dwóch podstawowych znaków w języku hebrajskim zapisuje się wszystko to, co mówimy i w ich granicach zawarty jest zakres ludzkiego głosu, tak też liczymy dwadzieścia dwie księgi, poprzez które niczym alfabet nauki Bożej, człowiek sprawiedliwy pouczany jest w swym wieku niemowlęcym, jak gdyby spokojnie ssąc z piersi.
Pierwsza z tych ksiąg zwana jest Breszit, którą nazywamy Księgą Rodzaju. Druga Elle Smoth, i nosi nazwę Księgi Wyjścia; trzecia, Vaiecra to znaczy Księga Kapłańska; czwarta Vaiedabber, którą nazywamy Księgą Liczb; piąta Elle Addabarim, zatytułowana Księgą Powtórzonego Prawa. Te księgi tworzą Pięcioksiąg Mojżesza, zwany Torą, 4 to znaczy Prawem.
Drugi rodzaj ksiąg tworzą księgi Proroków, a zaczynają się od Jezusa syna Nawe, którego między sobą nazywają Jozuem synem Nuna. Kolejną w tej serii jest Softim, to znaczy Księga Sędziów; w której zawarta jest też księga Rut ponieważ opisywane w niej wydarzenia miały miejsce w czasach Sędziów. Następnie jest księga Samuela, którą nazywamy Pierwszą i Drugą Księgą Królów. Czwartą jest Malachim, to znaczy Księga Królów, która jest zawarta w trzecim i czwartym tomie Księgi Królów. Daleko lepiej jest mówić Malachim, to znaczy Księga Królów, niż Malachoth, to znaczy Księgi Królestw, gdyż autor nie opisuje królestw wielu narodów, ale jednego ludu, ludu Izraela, który zawiera się w dwunastu pokoleniach. Piątą jest Księga Izajasza; szóstą Jeremiasza; siódmą Ezechiela; ósmą Księga Dwunastu Proroków, którą Żydzi 5 nazywają Thare Asra.
Do trzeciego rodzaju ksiąg należą Hagiografa, z których pierwsza księga to Księga Joba; następna Dawida, którego pisma dzielą na pięć części zawarte w jednej Księdze Psalmów; trzecią pisma Salomona w trzech księgach: Przysłów, które nazywają Przypowieściami, to znaczy Masalot, Eklezjastes, to znaczy Kohelet, Pieśń nad Pieśniami, którą nazywają Sir Assirim; szósta Daniela; siódma Dabre Aiamim, to znaczy Słowa Dni, którą możemy dla lepszego zrozumienia nazwać Kroniką całej historii świętej, a jest to księga, którą nazywamy Pierwszą i Drugą Księgą Kronik;6 ósmą Ezdrasza, która wśród greków i łacinników dzieli się na7 dwie księgi; dziewiąta Estery.
Również i my mamy dwadzieścia dwie księgi Starego Testamentu, to znaczy pięć [ksiąg] Mojżesza, osiem [ksiąg] Proroków, dziewięć hagiografów, chociaż niektórzy zaliczają do hagiografów Księgę Rut i Kinoth (Treny). Uważamy, że księgi te należy liczyć osobno - w ten sposób mamy dwadzieścia cztery księgi starego zakonu. Apokalipsa Jana przedstawia je jako dwudziestu czterech starców, którzy składają korony i z pochylonymi głowami oddają cześć Barankowi, podczas gdy stojące w ich obecności cztery stworzenia, mające oczy z przodu i z tyłu, to znaczy patrzące w przeszłość i w przyszłość, wołają nieustannie: Święty, święty, święty jest Pan, Bóg Wszechmogący, który był i który jest, i który ma przyjść.
Ten wstęp do Pisma Świętego może służyć jako bezpieczne wprowadzenie do wszystkich ksiąg które przekładamy z hebrajskiego na łacinę, abyśmy byli pewni, że to czego nie ma na naszej liście należy zaliczyć do pism apokryficznych. Dlatego też Księga Mądrości, która powszechnie nazwana jest imieniem Salomona, księga Jezusa syna Syracha, także [księga] Judyty i Tobiasza oraz Pasterz [Hermasa] nie są ujęte w kanonie. W języku hebrajskim znalazłem Pierwszą Księgę Machabejską, druga jest po grecku, co można dowieść z samego stylu. Skoro taki jest stan rzeczy, dlatego błagam Cię, Czytelniku, byś nie uważał, że podjąłem trud celem znieważenia dawnych tłumaczy. Do służby w przybytku Boga każdy ofiaruje to, na co go stać: jedni złoto, srebro i cenne kamienie, inni płótno, błękit, purpurę i szkarłat. Kiedy więc Kościół czyta Księgę Judyty, Tobiasza oraz Księgi Machabejskie, lecz nie zalicza ich do ksiąg kanonicznych, tak i czyta również te dwie księgi (Księgę Mądrości Salomona i Mądrość Syracha) dla zbudowania ludu, a nie po to, aby udowadniać doktryny Kościoła... Mówię to, aby pokazać wam, jak trudno jest opanować Księgę Daniela, która w oryginale hebrajskim nie zawiera opowiadania o Zuzannie, pieśni trzech młodzieńców, ani bajek o Belu i smoku
Źródło: http://www.literatura.hg.pl/progalea.pdf
Hieronim ukazuje nam więc spis ksiąg kanonicznych ST jaki zna w swych czasach i wyraźnie odróżnia on księgi deuterokanoniczne od hebrajskich ksiąg Starego Testamentu. Widzimy kolejny raz wyraźnie, że nie od czasów Lutra księgi te nie były ujęte w Biblii. Hieronim przekazuje nam kolejny raz istotną informację: za pomocą ksiąg kanonicznych udowadniano doktryny Kościoła i by doktrynę udowodnić należało odwołać się do księgi kanonicznej. I czyniono to bez nieomylnego orzeczenia Kościoła (w IV wieku).
Tak więc widzimy, że najstarsze świadectwa definiują kanon ST takim jakim go mają dziś kościoły protestanckie idąc za kanonem hebrajskim dzisiaj uznawanym przez Żydów. Jesteśmy jednak w miejscu, w którym mamy kanon ST - i tutaj odwołujemy się do najstarszych świadectw - , natomiast nie mamy jeszcze pełnego kanonu NT, o którym będziemy rozmawiać za chwilę. Należy się tutaj więc istotna uwaga - dlaczego nie uznamy najstarszej listy kanonu NT - jak np. kanon Muratoriego - tak jak to czynimy cytując kanon ST - gdy przytaczamy najstarsze świadectwa?
Myślę, że odpowiedź jest jasna – ponieważ okresem kształtowania się kanonu ST był czas przed Chrystusem, jak pisze żydowski pisarz, Józef Flawiusz:
"Nie ma u nas jakiejś niezmiernej liczby ksiąg, które by się z sobą nie zgadzały albo stały w sprzeczności. Jest ich tylko 22, a zawierają dzieje wszystkich wieków i słusznie uchodzą za boskie. Pięć z nich pochodzi od Mojżesza, a obejmują prawa i dzieje ludzkości od początku, aż do śmierci Mojżeszowej i ogarniają czas około trzech tysięcy lat. Od śmierci zaś Mojżesza aż do zgonu Artakserksesa, następcy Kserksesa na tronie perskim, prorocy, którzy przyszli po Mojżeszu, opisali historię swych czasów w 13 księgach. Pozostałe cztery księgi zawierają hymny ku czci Bożej i rady życiowe dla ludzi. Od Artakserksesa aż do naszych czasów zostało wprawdzie wszystko spisane, nie jest to jednakowoż tak wiarogodne jak pisma poprzednie, bo nie przechowała się dokładna proroków sukcesja"
"Od czasów Artakserksesa do naszych czasów spisana została kompletna historia, ale nie uważano jej za godną stawiania jej na równym szczeblu z wcześniejszymi zapisami ze względu na brak dokładnej sukcesji proroków." ... "Nie mamy do czynienia z niezliczoną ilością ksiąg, nie harmonizujących ze sobą i wzajemnie sobie zaprzeczających, lecz dwadzieścia dwie księgi, zawierające zapis całej przeszłości; które słusznie uznawane są za natchnione..." (Józef Flawiusz, Przeciwko Apionowi 1:8).
Źródło: Historia Kościelna Euzebiusza III, 10:1-5
Tak więc kanon ST w czasach Pana Jezusa był już zamknięty i taki kanon był w tych czasach używany (Prawo - Tora, Prorocy – Newiim i Pisma - Ketuwim).
Poza tym księgi deuterokanoniczne nie są cytowane w NT – żadna z nich - więc Apostołowie nie czerpali doktryn z tych ksiąg. Spotkać się można ze zdaniem, że innych ksiąg ST również NT nie cytuje np. Est, Koh, Ezd, Ne, Ab, Na, So, Rt, Pnp. Jest to jednak znów pewien "chwyt" ponieważ przykładowo wymienione - Ab, Na, So - są częścią większej, nierozerwalnej całości czyli tzw. proroków mniejszych – tzw. Trej Asar, z którego to zbioru inne księgi są cytowane w NT; Est, Koh, Ezd, Rut, Pnp to część tzw. Pism, czyli Ketuwim, do którego należą np. również Psalmy bardzo często cytowane w NT.
Wspomnieć należy ważną rzecz – w czasach Pana Jezusa używano kanonu ST bez decyzji żadnego gremium! Po prostu na podstawie autorytetu Pism. Jeśli dziś więc mówi jakieś gremium (tutaj Trydent), że jest potrzebne do orzeczenia kanonu - czy było potrzebne również Żydom by mogli używać ST w czasach jeszcze przedchrześcijańskich? Istnieje nawet hipoteza, iż Żydzi mieli sami takowe gremium, które było im potrzebne by określić księgi kanoniczne – tzw. Synod rabinów w Jabne w roku 90 n.e. Jednakże, na podstawie współczesnych badań historycznych możemy stwierdzić, że owy synod jest tylko tzw. Koncepcją historyczną – zdarzeniem niepewnym, a jedynie domniemanym, które miało mieć miejsce w ramach obecnej w Jabne szkoły rabinistycznej.
Poza tym najprawdopodobniej nie ustalono wtedy wcale ostatecznej wersji kanonu ST, a jedynie dyskutowano o księgach Pnp i Koh. Widzimy to wyraźnie na podstawie przytoczonych wyżej świadectw. Wcześni pisarze – jak cytowany Melton - świadczą o tym, co było przez nich zbadane "tam, gdzie wszystko się działo" i co zastali i co było uznawane już od dawna i czego nie mogli zmienić, ponieważ Kościół chrześcijański nie miał autorytetu i wiedzy/informacji, by cokolwiek zmieniać w kanonie ST. Nie ma do tego po prostu instrumentów i prawa i przejął go od Żydów – powierników Starego Przymierza. Tzw. księgi deuterokanoniczne dodano do niego później (głównie za sprawą Augustyna – co widać wyraźnie w orzeczeniach synodów w Kartaginie i Hipponie), ale po okresie właściwym dla jego kształtowania, czyli po czasie proroków w Izraelu i nawet po Chrystusie! Tak więc myśląc o kanonie ST musimy odnieść się do tego co miało miejsce w czasach przedchrześcijańskich, natomiast myśląc o NT do tego co miało miejsce w czasach pierwszych chrześcijan.
Osobiście jednak, podsumowując już ten temat, uważam, że sprawa kanonu ST nie jest jednak aż tak kluczowa jakby mogło się wydawać – przykładowo sprawa złożenia ofiary za zmarłych (wówczas przebywających w Szeolu), obecna w 1 Mch, nie ma dla mnie osobiście przełożenia na Nowy Testament, gdzie przebaczenie grzechów uzyskuje się tylko poprzez osobistą wiarę w Chrystusa, nie przez składanie ofiar – czy w Świątyni, czy jakkolwiek inaczej. Tak więc osobiście nie miałbym problemu z tą księgą jako protestant i nie uzasadniałaby ona dla mnie absolutnie modlitw za zmarłych, czyśćca, odpustów itd. w Nowym Przymierzu. Natomiast z przyczyn historycznych które sobie omówiliśmy, idąc za przykładem mądrzejszych ode mnie oczywiście nie uznaję natchnienia tej księgi.
Przejdźmy więc do sprawy kluczowej dla chrześcijanina – kanonu Nowego Testamentu – w którego kształtowania procesie obecnie jesteśmy. Odnosimy się więc w tym momencie, jak już powiedziano, do procesu historycznego, który miał miejsce w czasach wczesnochrześcijańskich - właściwych dla kształtowania się NT i spoglądamy na tych, którzy mieli narzędzia i informacje, by właściwe księgi zebrać i rozpoznać jako natchnione na podstawie różnych, dostępnych wówczas kryteriów o których teraz powiemy. Z tego też względu najwcześniejsze świadectwa nie zawierają całego składu NT, ale są świadectwem uznania poszczególnych ksiąg, z poszczególnych miejsc na świecie. Mimo, że jego wszystkie księgi są już spisane przed końcem I wieku - nie zebrał się jeszcze powszechnie w jedno i poszczególne starożytne spisy nieznacznie różnią się od siebie w tej materii, opuszczając lub dodając niektóre księgi. Co jednak da się zauważyć, wszyscy autorzy jakby nadzwyczajnie jednomyślni są co do tzw. "trzonu" – pism w których autentyczność nie wątpiono, wątpliwości istniały natomiast odnośnie kilku ksiąg nie znanych powszechnie.
Pierwsi chrześcijanie rozpoczęli kompletowanie kanonu Nowego Testamentu, by posiadać zebraną w jedno i utrwaloną na piśmie naukę (którą nazwaliśmy już Tradycją Apostolską). Dlaczego to uczyniono – właśnie z tego powodu, o którym piszą cytowani powyżej panowie – by ustrzec się przed herezjami i utrzymać w zdrowej nauce, by mieć fundament i by posiadać trwały ślad tej nauki. Co jest tutaj także istotne – jak widać wartość Pism była dla Kościoła pierwotnego gwarantem trwałości przekazu i gwarantem autentyczności doktryny jest jej pochodzenie z czasów Apostolskich (o czym pisał "Muratori") – przecież w jakim celu byłoby zbierać księgi, skoro mamy tradycję "niepisaną" albo gwarantem czystości wiary może być po prostu sukcesja apostolska ... Jak widzimy jednak wykonano praktyczny manewr – skompletowano księgi - i co więcej - proces ten był powszechny, księgi zaczęto kompletować, zbierać i przepisywać wszędzie tam, gdzie istniały kościoły, a przede wszystkim starożytne ośrodki teologiczne. Ta kwestia nie wychodzi z jednego miejsca.
Teraz przejdźmy do następującej kwestii: jak zebrano księgi NT i dlaczego akurat te. Tutaj powołam się na świadectwo historyczne Euzebiusza z Cezarei który w swej Historii Kościelnej (IV wiek) pisze jak ten proces następował:
Łukasz wreszcie sam przytacza na początku swej księgi przyczynę, która go skłoniła do pisania. Powiada, że zbyt wielu było takich, którzy się zbyt śmiało zabrali do opowiedzenia zdarzeń, przez niego jak najdokładniej zbadanych. Uważając za konieczne, by usunąć podania wątpliwej wartości, dał nam w swej własnej Ewangelii wierne opowiadanie tego, czego prawdziwość stwierdził z całą pewnością przez swe obcowanie i przebywanie z Pawłem, oraz przez swe rozmowy z wszystkimi innymi apostołami. Takie jest moje zdanie w tej kwestii. Przy sposobności postaram się o to, by przytoczyć zdanie pisarzy dawnych czasów, a tem samym podać, co inni o tym sądzili.
Z pism Janowych uznają i współcześni i starzy obok Ewangelii jako niewątpliwy pierwszy List Jego; dwa pozostałe są natomiast wątpliwe. W sprawie natomiast Apokalipsy są zdania jeszcze po dziś dzień podzielone. Lecz i tę kwestię rozstrzygniemy swego czasu na podstawie świadectw starodawnych.
Opowiadanie nasze już tak daleko postąpiło, że można już w jedną całość zebrać pisma Nowego Testamentu, o których się wspominało. Na pierwszym miejscu należy położyć świętą Ewangelii tetradę, po której następuje księga Dziejów Apostolskich. Po niej trzeba w spisie umieścić Listy Pawłowe, następnie tak zwany pierwszy List Jana i tak samo Pierwszy List Piotra, dołączyć jeszcze można, o ile się komu słusznym wydaje, Apokalipsę Janową; czasu sposobnego wyłożymy jakie o niej istnieją opinie. To są księgi powszechnie uznane.
Do wątpliwych zaś, chociaż przez wielu uznawanych należą: tzw. List Jakuba, Judy, Drugi Piotrowy, oraz Drugi i Trzeci List przypisywany Janowi, czy to ewangeliście, czy też jakiemuś innemu jego współimiennikowi.
Do podsuniętych powinno się zaliczyć: Dzieje Pawłowe, pismo zwane Pasterzem, Apokalipsę Piotra, prócz tego List przypisywany Barnabie, Apostołów tzw. Nauki i jak powiedziałem jeśli się to komu słusznym wydaje Jana Apokalipsę. Są bowiem tacy, którzy ją odrzucają, inni zaś znowu ją umieszczają pośród pism powszechnie uznanych. Do ksiąg tego samego rodzaju zaliczają niektórzy jeszcze Ewangelię według Hebrajczyków, w której się lubują przede wszystkim chrześcijanie pochodzenia żydowskiego.
Wszystkie te pisma powinny być umieszczone pośród wątpliwych, a spis ich należało koniecznie ustalić, by odróżnić księgi, które tradycja kościelna uważa za prawdziwe, niesfałszowane i uznane, od innych, odrębnych, które do Testamentu nie należą i są wątpliwe, chociaż im pisarze kościelni po większej części uznania swego nie odmawiają.
Tak będzie można rozpoznać różnicę między tymi pismami, a innymi, jakie heretycy podsuwają pod imiona apostolskie. Należą do nich np. Ewangelia Piotra, Tomasza, Macieja i jeszcze kilku innych, tudzież Dzieje Andrzeja, Jana i innych apostołów. Żadem z mężów kościelnych przez cały ciąg dziejów nie uznał tych pism za godnych wspomnienia. Prócz tego styl ich odbiega od zwyczaju apostolskiego, a myśli i wypowiedziane w nich zasady do tego stopnia różnią się od rzeczywistej prawowierności, że się zdradzają zupełnie wyraźnie jako sfałszowane heretyków utwory. Przeto nie powinno się ich zaliczać nawet do pism podsuniętych, ale należy je zupełnie odrzucić, jako niedorzeczne i bezbożne.
Źródło: Historia Kościelna, III 24:15-25:7
Tak więc kompletowanie kanonu polegało tylko i wyłącznie na analizie świadectw starodawnych, cofaniu się w przeszłość – czyli uznawaniu lub nie poszczególnych ksiąg w różnych stronach świata, a co za tym badaniu w ten sposób ich autentyczności i pochodzenia. Następnie mając księgi pewne, do ich treści przyrównano księgi pozostałe. Widzieliśmy to wyraźnie w świadectwie Ireneusza. Można więc rzec, że badano najpierw pochodzenie ksiąg, a potem ich treść. Widzimy, że w czasach Euzebiusza istniał pewien trzon ksiąg których uznanie było powszechne (4 Ewangelie, Dzieje, Listy Pawła, 1 P, 1 J) oraz lista ksiąg których uznanie było dyskutowane (Hbr, Jk, 2 i 3 J, 2 P, Obj) – były uznane tylko w niektórych miejscach ze względu na swoje lokalne pochodzenie i rozpowszechnienie – napisane były i znane w wąskim gronie. Zgadza się to ze świadectwami z innych, przytaczanych już źródeł i stron świata.
Obrazują to też różne tabele i zestawienia np. tutaj: http://www.ntcanon.org/table.shtml
Widzimy więc, że Nowy Testament w wieku IV był już - można powiedzieć - skompletowany. Informacja o istnieniu ksiąg nie uznanych powszechnie – ale istniejących, rozprzestrzeniła się w ówczesnym Kościele; inni badacze poznali te księgi i ich autorytet następnie uznano szerzej. Dlatego możemy powiedzieć, że proces skompletowania Nowego Testamentu był dwuetapowy: najpierw wyróżniono trzon ksiąg niewątpliwych, a potem do tego trzonu dołączono inne dyskutowane księgi - które jednak miały poważanie (i były znane) przede wszystkim lokalnie - i dołączono je do trzonu jako spójne i nie zawierające sprzeczności, czy nowych nauk.
Podsumujmy: Jak widzimy kompletowanie ksiąg NT miało bardzo surowe kryteria: by jakaś księga posiadała autorytet musiała być autorstwa świadka - apostolskiego lub bezpośredniego ucznia Apostoła, a co za tym idzie być bardzo wczesnego pochodzenia (sprzed śmierci ostatniego Apostoła) i w tym mieć powszechne uznanie kościołów na świecie (gdzie była przeważnie czytana razem z ST) i zgadzać się ze Starym Testamentem. Księgi również musiały zgadzać się ze sobą nawzajem. Najpierw więc zebrano i wyróżniano księgi najpopularniejsze i co za tym idzie, które rozpoczęto traktować powszechnie na równi z ST jako Pismo. Potem dołączono do nich księgi mniej znane i co do których niektórzy mieli wątpliwości. W taki sposób dosyć szybko ukształtował się trzon (4 Ewangelie, Dzieje, Listy Pawła, 1 P, 1 J). Kolejnym etapem było włączenie do kanonu ksiąg dyskutowanych czyli Hbr, Jk, 2 i 3 J, Jud, Ap., a jednak których wczesne i apostolskie pochodzenie było uznawane w pewnych kręgach.
Wspomnieć jeszcze należy oczywiście, że wymienione księgi nie były jedynymi znanymi w owych czasach księgami. Istniały również inne, które cieszyły się jakimś autorytetem (zwane też apokryfami NT). Pisze o nich Euzebiusz i znajdują się w przytoczonej tabeli. Były to min. Dzieje Pawła, Apokalipsa Piotra, Pasterz Hermasa, Didache, List Barnaby, Pierwszy List Klemensa Rzymskiego, Listy Pawła do Laodycejczyków i Aleksandryjczyków, Ewangelia Tomasza i kilka innych.
Tak więc możemy od razu stwierdzeniu które pojawiło się na początku rozdziału nadać status mitu – w starożytnych czasach nie istniały setki pism cieszących się autorytetem, ale zaledwie kilka (jeśli weźmiemy pod uwagę pisma które nie są dziś w NT). W tym miejscu również można zadać kłam niemal żartobliwej, ale niestety dość popularnej tezie która rozpowszechniona została przez powieść "Kod Leonarda Da Vinci", mówiącej o tym, że za czasów Konstantyna Wielkiego spalono wszystkie Ewangelie i Pisma apostolskie zachowując tylko te które pasowały do ówczesnej doktryny Imperium i one teraz dlatego stanowią kanon NT. Jest to słabej jakości wymysł, który obnażony zostaje szczególnie, gdy przyjrzymy się przytoczonym wyżej świadectwom historycznym mówiącym o tym, jakie pisma cieszyły się jakimkolwiek autorytetem w czasach pierwotnych i to na długo przed Konstantynem i soborem w Nicei który miał miejsce w roku 325.
Chciałbym jeszcze pozwolić sobie na pewną refleksję – nawet jeśli byśmy eksperymentalnie na chwilę założyli autentyczność ksiąg będących najbliżej uznania, których dziś nie ma w kanonie NT, myślę, że nie zmienia to nic w sprawie doktryny chrześcijańskiej. Najbliższe autentycznym księgom ze względu na czas powstania Didache, Pasterz, Pierwszy List Klemensa czy List Barnaby nie wnoszą żadnych nowych doktryn, lecz wyraźnie powielają wszystko, o czym mówią kanoniczne księgi NT. Tak więc nawet wykonując taki hipotetyczny zabieg nie dostajemy niczego nowego - wszystkie wspomniane pisma wczesnochrześcijańskie kanoniczne i niekanoniczne niosą te same myśli; resztę przytoczonych ksiąg nie uznano po prostu za godne nośnika doktryny ponieważ albo ich pochodzenie nie było w prostej linii od Apostoła albo nie powstała jeszcze przed śmiercią Jana – czyli ostatniego Apostoła.
Powróćmy więc do przytoczonego na początku przykładu złotej monety. Czym zatem jest certyfikat autentyczności? Moim zdaniem jest to piękne świadectwo historyczne, nadzwyczajna zgodność ze sobą rękopisów oraz wyłaniający się z pism wszystkich ówczesnych teologów i pisarzy chrześcijańskich autorytet tych właśnie, a nie innych 27 ksiąg. Przytoczę tutaj kilka świadectw:
"Sir David Dalrymple zastanawiał się nad przewagą Pisma nad innymi pismami starożytnymi, kiedy ktoś zapytał go: "Załóżmy, że Nowy Testament został zniszczony, że każda jego kopia istniejąca do końca III wieku zaginęła. Czy można by go skompletować na podstawie pism Ojców Kościoła z II i III wieku?". Po dłuższych badaniach Dalrymple doszedł do wniosku:: "Spójrzcie na te księgi. I przypomnijcie sobie pytanie o Nowy Testament i Ojców Kościoła. To pytanie pobudziło moją ciekawość, a ponieważ posiadałem wszystkie istniejące dzieła Ojców Kościoła z II i III wieku, zacząłem badać sprawę i zdążyłem jak dotąd skompletować cały Nowy Testament, z wyjątkiem 11 wersetów" (Dalrymple, cyt. w: Leach Chaerles, "Our Bible - How We Got It?" - Moody Press, 1898).
Takie tuzy naukowe jak Bruce Metzger potwierdzają, że na podstawie pism i traktatów pierwszych Ojców Kościoła (II i III wiek) można by zrekonstruować praktycznie cały Nowy Testament (Metzger Bruce M., "The Texts of the New Testament", New York: Oxford University Press, 1968).
Dochodzimy więc do sedna sprawy – historia sama eksponuje przed nami właśnie taki, a nie inny katalog pism Nowego Testamentu, właśnie te, a nie inne pisma wyłaniają się z niej wyraźnie i to osobiście uważam dla siebie za gwarancję, że Biblia którą trzymam w reku jest tą właściwą i że Bóg zadbał o to by właśnie te księgi zostały zebrane w jedno.
Ale jak już wspominałem wcześniej sam proces jest jeszcze bardziej rozbudowany niż skrótowo tutaj przytoczony i dlatego odsyłam do specjalnych na ten temat publikacji specjalistycznych, szczególnie panów Josha McDowella, Bruce'a Metzgera czy Fredericka Fyvie Bruce'a.
Wyjaśniliśmy sobie jak wyglądał proces powstania kanonu Nowego Testamentu w historii, zastanówmy się teraz czy pomijając te fakty możemy uznać że Kościół Rzymskokatolicki (jak twierdzi on sam – tutaj nikogo się nie "czepiamy") daje nam jako jedyny rozwiązanie problemu kanonu i jest potrzebny do jego nieomylnego i bezdyskusyjnego sformułowania które nastąpiło na soborze Trydenckim w 1546 roku.
Zacznijmy od pierwszych lokalnych orzeczeń kościelnych w tej sprawie.
Synod w Laodycei (ok. 360 r.) - kanony 59 i 60
Kanon 59 : Nie należy odmawiać w Kościele psalmów prywatnych i ludowych, ani też ksiąg niekanonicznych, lecz jedynie księgi kanoniczne Starego i Nowego Testamentu.
Kanon 60 : Spośród ksiąg Starego Testamentu, które należy czytać, są następujące: 1. Rodzaju, 2. Wyjścia, to jest wyjścia z Egiptu, 3. Kapłańska, 4. Liczb, 5. Powtórzone Prawo, 6. Jozue. 7. Sędziów, Rut. 8. Estery. 9. I i II Królestw. 11. I i II Kronik. 12. I i II Ezdrasza. 13. Księga 150 Psalmów.14. Przysłowia Salomona. 15. Eklezjastes. 16. Pieśni nad pieśniami. 17. Hiob. 18. Dwunastu proroków. 19. Izajasz. 20. Jeremiasz i Baruch, lamentacje i listy. 21. Ezechiel. 22. Daniel.
Z Nowego zaś Testamentu; cztery Ewangelie: według Mateusza, według Marka, według Łukasza i według Jana. Dzieje Apostolskie. Siedem listów katolickich, a mianowicie jeden Jakuba, dwa Piora, trzy Jana i jeden Judy. Czternaście listów Pawła: jeden do Rzymian, dwa do Koryntian, jeden do Galatów, jeden do Efezjan, jeden do Filipian, jeden do Kolosan, dwa do Tesaloniczan, jeden do Hebrajczyków, dwa do Tymoteusza, jeden do Tytusa i jeden do Filemona.
Źródło: http://biblia.wiara.pl/doc/423161.Synod-w-Laodycei-ok-360-r-kanony-59-i-60
Widzimy, że na synodzie w Laodycei jest już obecny prawie cały znany nam Nowy Testament (bez Apokalipsy Jana), natomiast kanon ST, tak jak ma to miejsce w liście Atanazego nie zawiera ksiąg deuterokanonicznych.
Synod Plenarny Afryki w Hipponie (08.10.393 r.) - kanon 36
(Zarządza się), ażeby poza kanonicznymi księgami Pisma św. Nie czytać niczego w Kościele pod mianem ksiąg Bożych. Księgami kanonicznymi Pisma św. są następujące: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańska, Liczb, Powtórzonego Prawa, Jozuego, Sędziów, Rut, cztery księgi Królestw, dwie księgi Kronik, Hioba, Psałterz Dawidowy, pięć ksiąg Salomona, Dwanaście ksiąg prorockich, Izajasza, Jeremiasza, Daniele, Ezechiela, Tobiasza, Judyty, Estery, dwie księgi Ezdrasza, dwie księgi Machabejskie.
Z Nowego zaś Testamentu: cztery księgi Ewangelii, jedna księga Dziejów Apostolskich, trzynaście listów św. Pawła Apostoła, tegoż jeden list do Hebrajczyków, dwa Piotra, trzy Jana, jeden Jakuba, jeden Judy, Apokalipsa Jana.
Tenże kanon przypisywany jest również III Synodowi Kartagińskiemu z r. 397 i powtórzony jest przez Synod Kartagiński (kanon 29) z r. 419, z tą jednak różnicą, że zamiast " trzynaście listów Pawła Apostoła, tegoż jeden list do Hebrajczyków", mówi się : " listy Pawła w liczbie czternastu". Tenże Synod, po słowach " apokalipsa Jana", dodaje w miejsce poprzedniej kluzji następujące zakończenie:
Niech to będzie wiadome również bratu i współkapłanowi naszemu św. Bonifacemu, biskupowi miasta Rzymu lub innym biskupom tych terytoriów dla potwierdzenia tego kanonu, ponieważ Ojcowie nam przekazali, że te księgi należy czytać w Kościele.
Źródło: http://biblia.wiara.pl/doc/423163.Synod-plenarny-Afryki-w-Hipponie
Tutaj zauważamy istotną zmianę – o ile Nowy Testament pozostaje już w składzie niezmiennym o tyle kanon ST poszerzył się o wszystkie księgi deuterokanoniczne. O ile więc ktoś przekazał już od dawna w Kościele ukształtowany pełny kanon NT, o tyle ktoś dodał sobie księgi ST, których jak widzieliśmy w świadectwach najwcześniejszych od Żydów nie przejęto (sprawa ta prawie pewne jest, że wynika z działań Augustyna). Ten sam proces widzimy również w tzw. dekrecie Gelazego (ok. 382 r.), przypisywanemu również Damazemu, ponieważ prawdopodobnie imienia Gelazego użyto tutaj tylko dla powiększenia autorytetu tegoż dekretu (Gelazy miał w Kościele większe poważanie niż Damazy, którego stronnicy dokonywali krwawych mordów na stronnikach jego konkurenta do biskupstwa Rzymu - Ursyna):
Przejdźmy teraz do Ksiąg Bożych. Które cały Kościół katolicki powinien przyjąć, a które odrzucić.
Najpierw porządek Starego Testamentu: księga Rodzaju – jedna; księga Wyjścia – jedna; księga Kapłańska – jedna; księga Liczb – jedna; księga Powtórzonego Prawa – jedna; księga Jozuego – jedna; księga Sędziów – jedna; księga Rut – jedna; księgi Królów – cztery; księgi Kronik – dwie; księga Psalmów – jedna; księgi Salomona – trzy; księga Przypowieści – jedna; księga Eklezjastesa – jedna; księga Pieśni nad Pieśniami – jedna; podobnie księgi Mądrości – jedna; księga Eklezjastyka – jedna.
Dalej porządek Proroków: księga Izajasza – jedna; księga Jeremiasza – jedna wraz z Kinoth, czyli Trenami; księga Ezechiela – jedna; księga Daniela – jedna; księga Ozeasza – jedna; księga Amosa – jedna; księga Micheasza – jedna; księga Joela – jedna; księga Abdiasza – jedna; księga Jonasza – jedna; księga Nahuma – jedna; księga Habakuka – jedna; księga Sofoniasza – jedna; księga Aggeusza – jedna; księga Zachariasza – jedna; księga Malachiasza – jedna.
Podobnie porządek ksiąg historycznych: księga Hioba – jedna; księga Tobiasza – jedna; księgi Ezdrasza – dwie; księga Estery – jedna; księga Judy – jedna; księgi Machabeuszów – dwie.
Dalej porządek pism Nowego Testamentu, który święty, rzymski Kościół katolicki przyjmuje i ma we czci: Ewangelii ksiąg – cztery; według Mateusza – księga jedna; według Marka – księga jedna; według Łukasza – księga jedna; według Jana – księga jedna. Podobnie Dziejów Apostolskich – księga jedna.
Listów Pawła Apostoła – czternaście: jeden do Rzymian, dwa do Koryntian, jeden do Efezjan, dwa do Tesaloniczan, jeden do Galatów, jeden do Filipian, jeden do Kolosan, dwa do Tymoteusza, jeden do Tytusa, jeden do Filemona, jeden do Hebrajczyków. Podobnie księga Objawienia Jana – jedna.
Dalej listów kanonicznych siedem: dwa listy Piotra Apostoła, jeden Jakuba Apostoła; jeden Jana Apostoła, dwa innego Jana prezbitera, jeden Judy Zeloty, Apostoła.
Źródło: http://biblia.wiara.pl/doc/423162.Dekret-papieza-Gelazego-ok-382-r
Tak więc można powiedzieć, że pod koniec IV wieku Kościół powszechnie uznawał taki, a nie inny skład 27miu ksiąg Nowego Testamentu i sprawa była już zamknięta – bez posiadania żadnego nieomylnego orzeczenia (orzeczenia synodów oraz poszczególne dekrety papieskie nie posiadają tej rangi, gdy nie są uznane w teologii katolickiej za ex cathedra). Tak więc przez blisko 1000 lat używano Biblii w składzie w jakim znano ją od czasów starożytnych i w autorytecie jaki poszczególne księgi posiadały od początku swego istnienia. W wyniku jednak kontrreformacji Kościół Rzymskokatolicki postanowił wydać w tej sprawie stanowisko nieomylne:
Sobór Trydencki (Sesja 4, 08.04.1546 r.)
I. Przyjęcie Ksiąg świętych i Tradycji apostolskich
Święty, ekumeniczny i generalny Sobór Trydencki, w Duchu Świętym prawomocnie zgromadzony, pod przewodnictwem wspomnianych trzech legatów Stolicy Apostolskiej, stawia sobie zawsze przed oczyma, aby po zniszczeniu błędów utwierdzić w Kościele czystość Ewangelii, którą wcześniej przy obiecaną przez Proroków w Pismach Świętych najpierw własnymi ustami ogłosił nasz Pan Jezus Chrystus, a następnie przez swoich apostołów polecił głosić każdemu stworzeniu jako źródło wszelkiej zbawiennej prawdy i nauki dotyczącej obyczajów. [Sobór] dostrzega również, że prawda ta i nauka zawierają się w księgach spisanych i w tradycjach niepisanych, które - przyjęte przez apostołów z ust samego Chrystusa bądź przez nich samych przekazane jakby z ręki do ręki - dzięki podpowiedzi Ducha Świętego - dotarły aż do nas. Postępując za przykładem prawowiernych ojców, z jednakową pobożnością i poważaniem przyjmuje oraz czci wszystkie Księgi zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, gdyż Bóg jest jednym autorem ich obu, a także Tradycje należące zarówno do dziedziny wiary, jak i obyczajów, ustnie przekazane przez Chrystusa lub podane przez Ducha Świętego i w nieprzerwanym następstwie przechowywane w Kościele katolickim. Sobór ustalił, aby do tego dekretu dołączyć wykaz świętych Ksiąg, aby nikt nie mógł wątpić, które Księgi są przez niego przyjmowane. Przyjmuje zaś poniżej wymienione.
Stary Testament: pięć Ksiąg Mojżesza, to znaczy Rodzaju, Wyjścia, Kapłańską, Liczb, Powtórzonego Prawa; Jozuego; Sędziów; Rut; cztery Królewskie; dwie Kronik; pierwszą i drugą Ezdrasza (zwaną Nehemiasza); Tobiasza; Judyty; Estery; Hioba; Psałterz Dawidowy obejmujący 150 Psalmów; Przypowieści; Eklezjastesa; Pieśni nad Pieśniami; Mądrości; Eklezjastyka; Izajasza; Jeremiasza z Baruchem; Ezechiela; Daniela; dwunastu Proroków Mniejszych, to jest: Ozeasza, Joela, Amosa, Abdiasza, Jonasza, Micheasza, Nahuma, Habakuka, Sofoniasza, Aggeusza, Zachariasza, Malachiasza; dwie Machabejskie: pierwszą i drugą.
Nowy Testament: cztery Ewangelie: według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana; Dzieje Apostolskie napisane przez Łukasza Ewangelistę; czternaście listów Pawła Apostoła: do Rzymian, dwa do Koryntian, do Galatów, do Efezjan, do Filipian, do Kolosan, dwa do Tesaloniczan, dwa do Tymoteusza, do Tytusa, do Filemona oraz do Hebrajczyków; dwa [listy] Piotra Apostoła; trzy Jana Apostoła; jeden Jakuba Apostoła, list Judy Apostoła; Apokalipsę Jana Apostoła.
Jeśli ktoś tych Ksiąg nie przyjmie jako świętych i kanonicznych w całości, wraz ze wszystkimi ich częściami, tak jak w Kościele katolickim są one czytane i przyjmowane w dawnym wydaniu łacińskim Wulgaty, a wspomnianymi Tradycjami świadomie i dobrowolnie wzgardzi, niech będzie wyklęty. Wszyscy niech więc wiedzą, w jakim porządku i w jaki sposób synod będzie postępował, po położeniu fundamentu w wyznaniu wiary, a zwłaszcza jakich świadectw i środków będzie używał dla utwierdzenia dogmatów i odnowy obyczajów w Kościele.
Źródło: http://biblia.wiara.pl/doc/909041.Dekret-o-Pismach-kanonicznych
Przesłanie jest więc następujące: by znać skład Biblii potrzebujemy tego nieomylnego orzeczenia o kanonie z roku 1546, ponieważ tylko na tej podstawie możemy być pewni jego poprawności. Wykładnia oficjalna Kościoła Rzymskokatolickiego mówi więc, że on określił kanon i dał go wiernym, czyli on nie tyle rozpoznaje, co określa i decyduje co jest księgą natchnioną, czyli ma autorytet nie by rozpoznać, ale by zadecydować.
Teraz przypomnijmy sobie wszystko co dotychczas powiedziano i można zadać sobie pytanie: po co nam takie orzeczenie, że to co odbyło się tysiąc lat wcześniej odbyło się prawidłowo? Sobór nie powiedział nic nowego, tylko położył przysłowiową "wisienkę na tort"; przypomniał coś co już od dawna było ustalone. Można powiedzieć – sobór tylko przypomniał definicję i po prostu potwierdził to co było powiedziane kiedyś. Sprawa jednak w tej sytuacji ma się inaczej – wydano orzeczenie nieomylne by raz na zawsze zamknąć sprawę dyskusji o kanonie i uznając, że poprzednie orzeczenia nie były wystarczające by być pewnym, że skład Biblii jest właściwy. Cofając się w czasie widzimy natomiast, że ponad tysiąc lat wcześniej używano NT bez żadnego orzeczenia, ale na podstawie samego autorytetu ksiąg "udowadniano doktryny", o czym pisał Hieronim. Tak więc widzimy, że można nazwać błędnymi stwierdzenia, że Kościół Rzymskokatolicki "dał nam Biblię" lub że "ustalił kanon". Znów widzimy, że odkrywaniu kanonu towarzyszył proces historyczny.
Kolejna sprawa - skąd kanon ma Kościół Prawosławny skoro nie uznaje on naturalnie Trydentu? Prawosławni nie mają żadnych orzeczeń nieomylnych, a używają Biblii. Tak też było kiedyś - Kościół nie używał nieomylnie Biblii przez 1500 lat! Jak widać nie jest tu potrzebne nieomylne ustalenie - kanon powstał na długo przed faktem powstania struktur Kościoła Rzymskokatolickiego jakim go znamy dzisiaj. Sobór więc nie obdarzył ksiąg innym autorytetem niż miały one już wcześniej. Jest to kolejny dowód na to, że protestantyzm uznaje po prostu tradycję wcześniejszą, a katolicyzm sam definiuje co jest tradycją, choćby była bardzo późna. Widzimy to wyraźnie w przytoczonym orzeczeniu soboru – poza tradycją spisaną, czyli Biblią, doktrynę przenosi również tradycja nie spisana, zwana ustną. Na temat jednak trwałości i autorytetu takowej tradycji już pisaliśmy wcześniej.
Jest w tym miejscu do poruszenia jeszcze dosyć istotna kwestia - co więc w takim razie z problemem logicznym sola scriptura? Przecież jak może istnieć nieomylny kanon bez nieomylnego Kościoła który go definiuje? Okazuje się, że problem ten, jeśli pozostaniemy przy samej logice i wyjmiemy z niego historyczny kontekst, pozostaje również nie do rozwiązania na polu katolickim. W katolickim ujęciu sprawa wygląda niby trywialnie: Kościół mając nieomylną władzę orzekania zdecydował jaki jest kanon i jest to decyzja nieomylna, więc on taki jest. Bazując na tym wiemy jaki jest kanon i potrzebujemy autorytetu Kościoła by go zdefiniować. Ponieważ Kościół ma autorytet, dlatego wie które księgi są w składzie Biblii. Ale czy na pewno możemy przyjąć taki porządek rzeczy? By Kościół mógł zdecydować co jest Pismem musi mieć uzasadnienie do takiego prawa spoza Pisma. A jak definiuje się autorytet Kościoła Rzymskokatolickiego? Przytaczając różne fragmenty Pisma – choćby 16 ty rozdział Ewangelii Mateusza i cytaty o Piotrze – skale.
Tak więc to Biblia w tym momencie ustanawia autorytet Kościoła w teologii katolickiej. Mamy więc tutaj tzw. logiczne kryterium koliste – Kościół określa co jest Biblią, a argumenty na swoje prawo by to zrobić wyciąga z Biblii. Jak widzimy KRK nie ma autorytetu bez Biblii, określa swój autorytet do orzekania o składzie Biblii uprzednio, zanim ten skład potwierdzi. Jak można nie mając jeszcze Biblii orzekać o czymkolwiek powołując się na nią? Jak cytować fragmenty Ewangelii Mateusza przed orzeczeniem, że ta Ewangelia jest natchniona? Kwestię pozostawiam do przemyślenia czytelnikowi.
Podsumujmy – widzimy że proces formowania kanonu jest dosyć rozległym i ważnym procesem w historii starożytnego Kościoła i protestanci korzystają z tej całej spuścizny historycznej, a nie wyciągają kanonu z kapelusza i nie określają sobie po prostu sami kanonu jak chcą. Dlatego bardzo daleko idącym i nieprawdziwym jest stwierdzenie, że protestant sam sobie definiuje kanon jaki mu się podoba i na tej podstawie dobiera sobie doktryny.
Ale nasz jakikolwiek rozmówca mógłby również w tym miejscu się przyczepić – "właśnie przytoczyłeś proces formowania się określonego poglądu czyli ... nie spisaną tradycję Kościoła! Tak samo kształtowały się inne doktryny". Tutaj jednak twierdzenie to nie znajduje zastosowania. Euzebiusz i inni przytoczeni autorzy napisali nam wyraźnie, że formowanie kanonu opierało się na wejrzeniu w przeszłość, na opinie i przekazy starożytnych pisarzy i starożytnych kościołów. Zadać więc można pytanie - jakie umocowanie w starożytnych kościołach ma np. dogmat o wniebowzięciu NMP albo czyśćcu? Historia tych dogmatów pokazuje, że proces ich formowania nie polegał w żadnej mierze na szukaniu potwierdzenia w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
Tak więc myślę, że odpowiedziałem dość jasno na pytanie skąd protestant ma kanon Biblii. Mówiąc szerzej, czy protestant, czy katolik czy prawosławny - nie ma to znaczenia, każdy musi przyznać, że kanon ma on nie inaczej, niż jak aksjomat wyrosły z procesu historycznego, który odbył się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa i który jest następnie cały czas potwierdzany w pismach pierwszych Ojców Apostolskich i Kościoła oraz na pierwszych synodach. Moim zdaniem nie ma innej możliwości – musimy uznać proces historyczny i jego prawidłowość i nic nie da zasłanianie się takim czy innym autorytetem, omylnym czy nie, którego rola właściwie nic już nie wnosi do sprawy, do sprawy która rozegrała się dawno temu - w początkach chrześcijaństwa, gdzie było jej miejsce.
5. Na co akcent kładzie zasada sola scriptura?
Tradycja ustna może, ale nie musi kłaść akcentu na najważniejsze i właściwe sprawy, dlatego musimy cofnąć się do Pisma, by poznać fundamenty wiary chrześcijańskiej, w ten sposób odwołujemy się do spraw najwcześniejszych i przekazanych w Biblii jako najważniejsze.
"Uwierz w Jezusa i nawróć się, a zbawiony będziesz (por Dz 16:31)" jak rzekł Paweł do strażnika więziennego. Ta sprawa jest kluczowa w księdze Dziejów Apostolskich, która przekazuje chyba najkonkretniej historię działań i praktykę wiary chrześcijańskiej w czasach jej rozkwitu. By dostrzec kontrast przyjrzyjmy się przykładowo dogmatom o Niepokalanym Poczęciu lub Wniebowzięciu NMP (Najświętszej Maryi Panny), które tym przykładem nie pojawiają się nigdzie ani w Biblii, ani w pismach pierwszych ojców i co najbardziej kluczowe – dogmaty te nie mają żadnego znaczenia dla życia czy zbawienia człowieka.
Konstytucja apostolska Ineffabilis Deus Piusa IX, 8 grudnia 1854 roku
(...) ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ineffabilis_Deus
Konstytucji apostolska Munificentissimus Deus Piusa XII 1 listopada 1950 roku
"...powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej" (Breviarium fidei VI, 105)
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dogmat_o_Niepokalanym_Pocz%C4%99ciu_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny
Te przykłady niech posłużą za obraz tego, jaka jest różnica między tradycją wczesną, a późną, biblijną, a pozabiblijną, pisaną, a ustną, wg Soboru Trydenckiego przekazaną od Apostołów, a w praktyce w żaden sposób nie udowodnioną.
Bóg objawił apostołom CAŁĄ prawdę. Wszystko co mamy w Biblii wystarczy do zbawienia. Taka jest Tradycja Apostolska utrwalona w dzisiejszym czasie w Piśmie. Jeśli chcemy widzieć Tradycję Apostolską w nauczaniu KRK lub innych kościołów historycznych musimy wykazać, że pierwotne chrześcijaństwo wyglądało tak samo jak dziś wygląda KRK. (skoro już w I wieku Apostołowie zostali wprowadzeni w całą prawdę i mieli "doskonałe poznanie" jak pisał Ireneusz, więc nie możemy mieć nic nowego w XXI wieku!). Dzisiaj Kościół Rzymskokatolicki zastanawia się przykładowo nad nowym dogmatem – współodkupienia NMP (Co-redemptrix). Można jednak zapytać po co to jest w ogóle czynione?
Mamy pewny fundament Biblii który przekazuje Słowo Żywe mające moc Cię zbawić i przeprowadzić przez życie w bliskiej relacji z Bogiem. Trzymaj się go jak lampy i żyj chrześcijaństwem takim, jakim żyli pierwsi chrześcijanie i apostołowie – nie pustą religią gdzie wzdycha się w stronę niedostępnego bóstwa, ale przygodą życia z Bogiem żywym, Jezusem Chrystusem na drodze Twojego życia – i nie mówię tutaj tylko o Kościele Katolickim, ale również o skostnieniu i nominalizmie obecnym nieraz w dzisiejszym protestantyzmie.
Na koniec tego artykułu chciałbym odnieść się jeszcze pół żartem, ale i pół serio do pewnego określenia którym nazywa się protestantów mianowicie: "braćmi odłączonymi". Tymczasem osobiście nie zgadzam się z takowym nazywaniem mnie – protestant nie jest odłączony od Kościoła w sensie powszechnym i nie powinien być definiowany jako ktoś kto nie jest akurat w tym jednym z wielu kościołów - Kościele Rzymskokatolickim. Nazwa historyczna "protestant" nie da się ukryć dotyka tego tematu, doktrynalnie jednak protestant definiuje się, czy powinien się definiować jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa, gdzie sam Jezus wie, kto do niego należy.
2 Tm 2:19
Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego
To jest fundament o którym explicite mówi Biblia. A nie jest trudno by "być Jego" – "uwierz i nawróć się, a zbawiony będziesz". Nie czuję się odłączony, ale w pełni przyłączony do Kościoła Jezusa, wspólnoty ludzi wierzących w Niego i żyjących z Nim na co dzień.
Bożydar Łaski
Adnotacje:
1. Cytaty Biblijne pochodzą z tzw. Biblii Warszawskiej, Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego.
2. HK - Euzebiusz z Cezarei: Historia Kościoła, O męczennikach Palestyńskich, Reprint I wydania, Wydawnictwo WAM 1993