"Miłość (...) nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy" [I Kor. 13:6]
"Nie możemy nic bowiem uczynić przeciwko prawdzie, ale dla prawdy" [II Kor. 13:8]
"(...) Prawda nigdy nie ucierpi na tym, że zadaje się pytania mające na celu ustalenie, czy dana nauka nie zawiera w sobie kłamstwa. Prawda zawsze się obroni - badanie jej nie zaszkodzi, a wręcz ją potwierdzi. Zwykle nie uczy się nas, byśmy zdobywali wiedzę poprzez zadawanie pytań, polemikę, wyrażanie swoich wątpliwości czy samodzielne myślenie. Raczej wpaja się nam, że nasi nauczyciele są mistrzami w swoim zawodzie i nie głoszą, ani nie wierzą w nic niewłaściwego. W rezultacie zostaliśmy zaprogramowani jak komputery. Nie nauczono nas samodzielnego myślenia. Po prostu wpojono nam, co należy myśleć.(...)
Zamiast ślepo wierzyć każdemu, powinniśmy badać wszelką naukę i odrzucać to, co jest szkodliwe dla naszego duchowego rozwoju oraz nie zgadza się z prawdą i objawieniem Bożego Słowa."
"Defending Divine Truth" - Stella Ramsaroop ]
Najczęściej spotykane argumenty mające na celu zamknięcie ust krytykom fałszywych nauk
Istnieje szereg popularnych argumentów przedstawianych przez wiele wpływowych postaci w Kościele (oraz ich uczniów), które to argumenty mają na celu zamknięcie ust "krytykom" fałszywych nauk. Należy tutaj dodać, że jest wielka różnica pomiędzy krytykowaniem "dla sportu" i własnej satysfakcji - czyli tzw. "krytykanctwem" i ciągłym narzekaniem na wszystko - a rzeczywistą troską i zaniepokojeniem konkretnymi faktami i herezjami głoszonymi obecnie na szeroką skalę. To pierwsze jest złe; to drugie - nieuniknione i konieczne, szczególnie w obecnych czasach, w jakich przyszło nam żyć [por. II Tym. 3; II Tym 4:3].
Z powodu wiary w owe pozornie duchowo brzmiące argumenty, wielu chrześcijan po prostu boi się bliżej przyjrzeć promowanym naukom i manifestacjom - ze strachu, że popełnią w ten sposób grzech, za co na pewno zostaną ukarani przez Boga. Jeśli już zauważą doktryny i praktyki sprzeczne z Bożym Słowem (wcale ich specjalnie nie szukając, ani nie pragnąc jakichkolwiek kontrowersji), "nie wolno" im tego głośno wyrazić, chyba że nie boją się "wychylić" i stanąć za prawdą pomimo groźby utraty dobrej reputacji, a nawet i przyjaciół (nadal lojalnych w stosunku do fałszywych proroków czy przywódców).
Niektóre z najczęściej spotykanych argumentów
To prawda (w tym kontekście, w jakim zostało to napisane w Biblii) - przecież Jezus powiedział w Mat. 7:1 "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni".
Sądzenie ludzi według miary "faryzeuszy" [por. Rzym. 2:1-11], którzy sami żyli w grzechu, lecz potępiali innych i patrzyli na nich "z góry", jest postawą złą i należy z niej pokutować. Ktokolwiek osądza brata lub siostrę w ten sposób, popełnia taki sam grzech. Wszelkie osądzanie, które wynika z pychy, jest w istocie złe i niegodne chrześcijanina. Należy najpierw wyjąć belkę z własnego oka.
Jednakże istnieje również inny rodzaj osądzania, zaaprobowany przez Jezusa w Ew. Jana 7:24:
"Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie sprawiedliwie".
Czyli jednak powinniśmy osądzać. Kwestia tylko w tym, jaką miarą to czynimy - osąd taki musi nastąpić w oparciu o Boże Słowo i Jego standard, aby był jak najbardziej obiektywny. Ważne są też właściwe motywacje. Sądzenie "z pozoru" rzeczywiście często myli. Łatwo popełnić błąd. Nie możemy być w tym pochopni. Ale to nie oznacza, że "dla świętego spokoju najlepiej niczego nie rozsądzać".
W dzisiejszych, postmodernistycznych czasach, kiedy prawda stała się pojęciem relatywnym, trudno jednak cokolwiek osądzać nie narażając się na gniew otoczenia. Mimo to nie dajmy się zbić z tropu świeckiemu sposobowi myślenia, lecz trwajmy w tym, czego nauczyliśmy się z Biblii. Brońmy niezmiennej i absolutnej prawdy Bożego Słowa [por. Judy 3].
W tym samym, siódmym rozdziale Ewangelii Mateusza, Jezus wyraźnie ostrzega nas, byśmy mieli się na baczności przed fałszywymi prorokami (i nauczycielami). Jak mamy to robić, jeżeli wszelki osąd (czyli rozsądzanie) nauczycieli i proroków przychodzących do nas w imieniu Pana, jest rzekomo przez Boga zabroniony? Co ciekawe, pod koniec tego samego rozdziału [w. 21-23] znajduje się również inne ważne ostrzeżenie - nie wszyscy, którzy czynią cuda i znaki w imieniu Jezusa, uzdrawiają, prorokują i wyganiają demony, są naprawdę Jego uczniami! I chociaż ostateczny osąd oraz potępienie takich fałszywych sług rzeczywiście leży wyłącznie w gestii samego Boga, Jezus nakazał nam już tutaj na ziemi wystrzegać się "wilków w owczej skórze". Wypływa z tego logiczny wniosek, że Słowo Boże oraz Duch Święty daje nam możliwość rozsądzenia tu i teraz, kto pochodzi od Niego, a kto przyszedł nas zwieść. Mamy ku temu konkretne wskazówki, żebyśmy wiedzieli, jak to robić.
Apostoł Jan wyraźnie nakazał nam badać duchy [por. I Jana 4:1] - nie zapominajmy, że jednym z darów Ducha Świętego jest właśnie "dar rozróżniania duchów" i mamy go używać, a nie potępiać i zwalczać! (I Kor. 12:7-11; wbrew powszechnym hiper-charyzmatycznym naukom, dar ten nie oznacza umiejętności nazwania każdego demona po imieniu).
Pytanie: jeżeli już odkryliśmy, że jakiś prorok lub nauczyciel w Kościele "dyskretnie" (lub jawnie) wprowadza fałszywe nauki [por. II Piotra 2:1-2], jak mamy postąpić?
Oczywiście, ważne jest, by zwrócić mu na to uwagę (tyle, że w przypadku nauczycieli, apostołów i proroków, przed którymi ostrzegamy w naszych artykułach, zostało to już zastosowane wielokrotnie - bez żadnego skutku).
Jeśli widzimy brak pokuty i arogancką postawę, a często nawet groźby przeciwko każdemu, kto śmie "tknąć Pańskiego pomazańca" - należy ostrzec cały Kościół (żyjemy w dobie globalizacji, gdzie nauki rozchodzą się błyskawicznie, docierając do najdalszych zakątków świata). Taki człowiek pokazał się publicznie jako "wilk w owczej skórze", a takich mamy się strzec. To oznacza, że nie będziemy wydawać jego książek ani sprzedawać ich w zborowych księgarniach, rozpowszechniać jego nauk, zapraszać go na nasze konferencje, a przede wszystkim musimy przed nim ostrzegać innych wierzących; szczególnie tych młodych stażem wiary, którzy jeszcze nie mają doświadczenia, ani nie są dogłębnie zaznajomieni ze Słowem [por. Hebr. 5:14].
Jeśli ktoś twierdzi, że NIE WOLNO ostrzegać, a należy się tylko o takiego zwodziciela gdzieś po cichu modlić - zapewne nie czytał lub nie zrozumiał listów apostolskich, w których wyraźnie dano nam przykład, jak należy w takich sytuacjach postępować. To nie "miłość Boża" każe nam milczeć (i nie ostrzegać innych), lecz zwykły egoizm, lenistwo i brak gorliwości - gdyż Prawda Słowa stała nam się już obojętna i niewiele sobie robimy z tego, że przychodzą wilki, aby pożerać owce. Mocne to słowa, ale zgodne z obrazem biblijnym - jak to przedstawili nam m.in. nasz Pan Jezus Chrystus i apostoł Paweł - osoby godne naśladowania [Dz.Ap. 20:29].
Innym powodem uciszania ostrzegających jest fakt, iż wielu "braci", którzy zabraniają krytyki (chodzi szczególnie o liderów - zaś ich podopieczni tylko powtarzają za nimi pewne hasła, czyniąc to z naiwności i nie zdając sobie sprawy z tego, iż mają już "wyprane mózgi"), sami służą nieprzyjacielowi naszych dusz i to on ich inspiruje, by "uspokajali" wierzących tymi pozornie duchowo brzmiącymi argumentami. W ten sposób szatan ma nadzieję nadal bezkarnie oszukiwać, a wszelkich "stróżów Pana" i ludzi nie dających się zwieść - usunąć z drogi, by mu w tym nie przeszkadzali.
"Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi. Bo któż poznał myśl Pana? Któż może go pouczać? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej" [I Kor. 2:14-16]
"Przemawiam jak do rozsądnych: Rozsądźcie sami, co mówię" [I Kor. 10:15]
"A co do proroków, to niech mówią dwaj albo trzej, a inni niech osądzają" [I Kor. 14:29]
"Rozważ, co mówię, a Pan da ci właściwe zrozumienie wszystkiego" [II Tym. 2:7]
"Wszystkiego doświadczajcie [badajcie], co dobre, tego się trzymajcie" [I Tes. 5:21]
"Bo czy to moja rzecz sądzić tych, którzy są poza zborem? Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? Tych tedy, którzy są poza nami, Bóg sądzić będzie. Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie" [I Kor. 5:12]
"Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą? A jeśli wy sądzić będziecie, to czyż jesteście niegodni osądzać sprawy pomniejsze?" [I Kor. 6:2]
"Gdy wybierałem się do Macedonii, prosiłem cię, żebyś pozostał w Efezie i żebyś pewnym ludziom przykazał, by nie nauczali inaczej niż my" [II Tym. 1:3]
"Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem" [II Tym. 4:2]
"Trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy się jej przeciwstawiają" [Tyt. 1:9]
"Wielu jest bowiem niekarnych, pustych gadułów, zwodzicieli, zwłaszcza pośród tych, którzy są obrzezani; tym trzeba zatkać usta, gdyż oni to całe domy wywracają, nauczając dla niegodziwego zysku, czego nie należy" [Tyt. 1:10-12]
"A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo [jest heretykiem, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje" [Tyt. 3:10-11]
"Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją, i wiem, że nie możesz ścierpieć złych, i że doświadczyłeś tych, którzy podają się za apostołów, a nimi nie są i stwierdziłeś, że są kłamcami" [Obj. 2:2]
"(...) Zachowując wiarę i dobre sumienie, które pewni ludzie odrzucili i stali się rozbitkami w wierze; do nich należą Himeneusz i Aleksander, których oddałem szatanowi, aby zostali pouczeni, że nie wolno bluźnić" [I Tym. 1:19-20]
"Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie słowo prawdy. A pospolitej, pustej mowy unikaj, bo ci, którzy się nią posługują, będą się pogrążali w coraz większą bezbożność, a nauka ich szerzyć się będzie jak zgorzel; do nich należy Hymeneusz i Filetos" [II Tym. 1:15-18]
"Napisałem do zboru krótki list, lecz Diotrefes, który lubi odgrywać wśród nich kierowniczą rolę, nie uznaje nas. Dlatego, jeśli przyjdę, przypomnę uczynki jego, że złośliwymi słowy nas obmawia i nie zadowalając się tym, nie tylko sam nie przyjmuje braci, lecz nawet zabrania to czynić tym, którzy chcą ich przyjąć i usuwa ich ze zboru" [III Jana 9-10]
"Aleksander, kotlarz, wyrządził mi wiele złego; odda mu Pan według uczynków jego; jego i ty się strzeż, albowiem bardzo się sprzeciwił słowom naszym" [II Tym. 4:14-15]
"Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości" [II Tym. 3:16]
"Przeto bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się przekazanej nauki, której nauczyliście się czy to przez mowę, czy przez list nasz" [II Tes. 2:15]
"Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi?" [Mat 7:16]
Trzeba tutaj zaznaczyć, że zwykle "krytycy" nie osądzają charakteru osób, przed którymi ostrzegają (zwłaszcza, gdy nie znają ich osobiście, ale mają przecież otwarty dostęp do ich nauk). Nie koncentrują się na plotkach o ich życiu prywatnym i nie szukają szczególnych grzechów (chyba, że same wyjdą na jaw wobec wszystkich, jak to już się nieraz stało). Tylko Bóg wie o nich to, co przed innymi jest zakryte i zna serca tych ludzi.
Naszym zadaniem jest oceniać przede wszystkim to, co wychodzi z ich ust - czyli ich NAUKĘ oraz proroctwa (czy są prawdziwe). Nigdzie w Biblii nie jest zabronione ocenianie doktryny, z jaką przychodzą do nas różni duchowi przywódcy [por. Dz. Ap. 17:10-11]. Jeśli jest "z Boga" i my jesteśmy "z Boga", na pewno rozpoznamy, iż mamy JEDNOŚĆ w DUCHU. Ale ci, którzy mają coś do ukrycia, rzeczywiście bardzo nie lubią, gdy ich nauka zostaje poddana bliższemu zbadaniu lub gdy podaje się cytaty, demaskujące ich prawdziwe [np. gnostyckie] wierzenia.
Oto przykład reakcji jednego z takich ludzi:
(...) Ci starzy, zgnili faryzeusze z Sanchedrynu, dwakroć obumarli, wyrwani z korzeniami (...) są potępieni i znajdują się na drodze do piekła i nie sądzę, żeby jeszcze istniała dla nich możliwość odkupienia (...) hipokryci, łowcy herezji, którzy tylko pragną znaleźć małe ździebełko niewłaściwej nauki w oczach innych chrześcijan (...) podczas, gdy sami mają w swoim życiu cały las. (...) Mówię wam: Idźcie do diabła! Wynoście się z mojego życia! Zejdźcie z drogi! Przestańcie blokować budowanie Bożych mostów, mam już tego dosyć! (...) To właśnie jest w moim duchu. Alleluja! (...). Chcę wam to powiedzieć, faryzeusze, uczeni w Piśmie, łowcy herezji, wszystkim wam, którzy krążycie wokół szukając tylko zwodniczych nauk, czepiający się małych, nieistotnych szczegółów, wyjmujący z oka każdego źdźbła fałszywej nauki - przestańcie wreszcie wprowadzać podział w Ciele Chrystusa (...). Zejdźcie Bogu z drogi, a jeśli nie, to Bóg was zastrzeli (...). Niech On sam się zajmie tym doktrynalnym g......! Nie mam zamiaru się kłócić (...). Wynoście się z mojego życia! Nie chcę z wami rozmawiać (...). Nie chcę nawet oglądać waszych paskudnych mord!" [Paul Crouch, założyciel i właściciel chrześcijańskiej stacji telewizyjnej TBN (Trinity Broadcast Network) podczas programu "Praise-a-Thon" z 2 kwietnia 1991]
Zauważmy, że złość, nienawiść, osądzanie charakteru "krytyków" i ich stanu duchowego ("są potępieni"), groźby (nawet życzenie śmierci) itp. reakcje są częściej cechą zwolenników fałszywych przebudzeń niż tych, którzy starają się bronić prawdy Bożego Słowa i kwestionują głoszone i promowane przez nich "nowe objawienia".
Innym przykładem może być klątwa rzucona 6 kwietnia 1997 roku publicznie i "w imieniu Boga" przez pastora Johna Kilpatricka ze zboru w Brownsville [Pensacola] na Hanka Hanegraaffa, który ośmielił się podważyć [również publicznie] wiarygodność tamtejszego "przebudzenia". Kilpatrick "prorokował" sąd Boży nad Hanegraaffem w ciągu 90 dni i nazwał go "diabłem". "Proroctwo" okazało się fałszywe, a Kilpatrick pokutował [publicznie] po 72 dniach od jego wypowiedzenia.
Ciekawe, że nikomu nie wolno rozsądzać nauk i proroctw wygłaszanych publicznie w Kościele oraz ludzi, którzy je głoszą, ale "im" wolno osądzać i atakować charakter osób, które nie dają się zwieść i chcą ostrzec innych (należy dodać, że "kontratakując" zupełnie pomijają przy tym konkretne argumenty dotyczące ich doktryn i często w ogóle nie odpowiadają na stawiane im pytania. Ponadto Paul Crouch najwyraźniej lekceważy zdrową naukę, nazywając ją... "g...").
Z powyższych cytatów wyraźnie wynika, że zwolennicy "zakazu osądzania" SAMI osądzają "krytyków" i to bez ogródek, bez żadnej znajomości ich serc ani motywacji. Twierdzą, że ich [krytyków] POSTAWA jest pełna nieszczerości, zazdrości, zarozumiałości, oszczerstwa, kłamstw i wszystkiego, co najgorsze. Warto zauważyć, że gdy "łowcy herezji" piszą lub mówią o błędnych naukach w oparciu o fakty, wymieniając zwodziciela z imienia i nazwiska, to raczej nie posuwają się przy tym od razu do osądzania jego motywacji, ani nie obrzucają go licznymi epitetami, powodowani jawną (jak to zademonstrował Paul Crouch) nienawiścią. Natomiast notorycznie są narażeni na brutalne ataki np. ze strony zwolenników "przebudzenia Rzeki" [Kilpatrick]. Wtedy "wszystkie chwyty są dozwolone". Mamy tu najwyraźniej do czynienia z tzw. "podwójną moralnością".
Ciśnie się na usta pytanie: kto tu tak naprawdę jest "obłudnym faryzeuszem"? Nie, nie chcemy wytykać się nawzajem palcami. Dzięki Bogu, pewnego dnia On sam osądzi nas wszystkich według swojej, a nie ludzkiej, sprawiedliwości.
Argument ten upada, gdy zdamy sobie sprawę z faktu, iż jako chrześcijanie wszyscy jesteśmy namaszczeni przez tego samego Ducha Świętego! (mowa o odrodzonych z Ducha Bożych dzieciach).
Nikt nie jest bardziej namaszczony niż inni - jesteśmy równi w oczach Bożych (mimo, że znajdujemy się na różnych szczeblach duchowego rozwoju). Namaszczenie, o jakim mowa w Psalmie 105, odnosiło się do patriarchów, królów i proroków w starotestamentowym Izraelu. My jednak żyjemy w Nowym Przymierzu i Duch Święty został wylany na "wszelkie ciało" w dniu Pięćdziesiątnicy. [por. Rzym. 8:14; I Jana 2:20,27].
"Nie dotykanie pomazańców Pańskich" - konkretnie w przypadku Dawida i Saula, gdyż jest to ulubiony przykład obrońców "szczególnego namaszczenia wybranej grupy proroków w Kościele" - dotyczyło NIE ZABIJANIA ich ("dotykania" ich fizycznie - nastawania na ich życie lub zdrowie - I Sam. 24:7-14). Nie chodziło tam wcale o nieujawnianie ich grzechów i faktu odejścia od Pana. Dzisiaj tłumaczy się to tak, że demaskowanie fałszywych nauczycieli równa się "zamordowaniu ich reputacji" - czyli zniszczeniu ich: "to tak, jakby ich zabić". A tego nie wolno nam robić, gdyż to oni zostali "szczególnie namaszczeni" przez Boga. Niestety, jest to przewrotne zastosowanie Słowa specjalnie wymyślone po to, aby ludzie o fałszywym autorytecie duchowym nadal mogli bezkarnie wytracać trzodę Pana i żeby nikt nawet "nie pisnął" we własnej czy cudzej obronie.
Racja - wszelkie kłótnie i podziały (wynikające z niedojrzałości ludzi i własnych ambicji) są złym świadectwem dla postronnych, zarówno w Kościele jak i poza nim, ale nie odnosi się to do podziału, jaki powinien zaistnieć, gdy chodzi o konkretne herezje.
"Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami" [I Kor. 11:19]
"A proszę was, bracia, abyście się strzegli tych, którzy wzniecają spory i zgorszenia wbrew nauce, którą przyjęliście, unikajcie ich" [Rzym. 16:17]
"Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki, do której niejeden przystał i od wiary odpadł" [I Tym. 6:20-21]
"Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna. Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie. Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach" [III Jana 1:9-11]
Zauważmy, że osobami, które powodują podziały i wzniecają spory są ci, którzy poszli za obcymi naukami. To oni są winni rozłamów i wprowadzania zamętu w Kościele:
"Jeśli kto inaczej naucza i nie trzyma się zbawiennych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z prawdziwą pobożnością, ten jest zarozumiały, nic nie umie, lecz choruje na wszczynanie sporów i spieranie się o słowa, z czego rodzą się zawiść, swary, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi spaczonych na umyśle i wyzutych z prawdy, którzy sądzą, że z pobożności można ciągnąć zyski" [I Tym. 6:3-5]
To prawda, w sprawach drugorzędnych powinniśmy okazać wzajemną wyrozumiałość i nie żądać, by wszyscy wierzyli w każdym szczególe tak, jak my.
Ale jeśli mamy wyraźne dowody na to, iż pewni popularni mówcy, prorocy i nauczyciele zaprzeczają podstawowym naukom Biblii (przedstawiają tak naprawdę "innego boga, innego Jezusa, inną ewangelią i innego ducha" - chociaż często nie widać tego w ich wyznaniu wiary, ale w tym, co na ten temat nauczają i co DODAJĄ do Słowa lub jak zmieniają Jego oczywiste znaczenie) oraz prorokują z ducha wieszczego, a nie Ducha Świętego, wtedy musimy się od nich odłączyć i nie popierać ich uczynków oraz nauk [por. V Mojż. 18:21-22; Jer. 5:30-31; Jer. 23:16-18; I Kor. 11:1-15 itp].
Przykładowo: "wielki cudotwórca" William Branham zaprzeczał istnieniu Trójcy (Boga w trzech osobach), nazywając tę doktrynę "diabelską". [1] Proponenci "Ruchu Wiary" mogą mieć prawidłowe wyznanie wiary (na papierze), ale w swoich naukach oraz objawieniach przedstawiają boga, który sam musi posiadać wiarę, aby móc coś stworzyć i jeżeli my mamy tę sama wiarę ("Jego wiarę''), wtedy możemy tworzyć tak jak On - mocą słowa... .[2] Ponadto zaprzeczają, że Jezus był w pełni Bogiem, gdy żył na ziemi [3], a sami wywyższają siebie do Jego Boskiej pozycji. [4] Twierdzą, że musiał "umrzeć duchowo" w piekle i "na nowo się narodzić jako pierwszy człowiek - czyli głoszą innego Jezusa niż Ten, którego znamy z Biblii. [5] W rezultacie mamy do czynienia z "inną ewangelią" - a o takiej wypowiedział się już ostro sam apostoł Paweł:
"Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty!" [Gal. 1:8]
Większość dzisiejszych herezji nie jest niczym nowym - to po prostu odgrzewane kłamstwa, jakimi szatan pragnął zwieść Kościół od wieków. Ci, którzy znają historię, nie będą chcieli powtarzać tych samych błędów z przeszłości.
"Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz,i tych, którzy cię słuchają" [I Tym. 4:16]
Zdarza się, że ludzie są zbawiani (chociaż raczej nie masowo - jeśli wziąć pod uwagę ich późniejszy stan) np. podczas usługi Benny Hinna i innych fałszywych proroków. [6] Te elementy Słowa Bożego, które są prawdziwe, "nie wracają puste", lecz dotykają serc ludzi, którzy szczerze szukają Boga. Pan nie ma względu na osobę i miejsce - dotykać nas może wszędzie - ale w takiej sytuacji nie jest to zasługą głoszącego, lecz Ducha Świętego, który działa w sercach poszczególnych jednostek. Dzieje się to POMIMO tego, że głoszący Ewangelię jest zwodzicielem budującym swe własne imperium pod pozorem "religii chrześcijańskiej", A NIE DZIĘKI NIEMU.
"Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością (...) Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego, wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich jest taki, jakie są ich uczynki" [I Kor. 11:4;13-15]
Przykładem propagowania podobnego myślenia jako sposobu na unieszkodliwienie krytyków "nowego namaszczenia" na polskiej arenie, jest chociażby fragment artykułu z pewnego popularnego chrześcijańskiego czasopisma:
"Większość "grzmiących wierzących", którzy walczą z Bożym poruszeniem to ludzie, którzy mienią się obrońcami czystości Słowa Bożego. Wydaje mi się jednak, że w swojej gorliwości prześcignęli już dawno apostoła Pawła, który w jasny sposób wypowiedział się na temat innych kaznodziejów i służb, które funkcjonowały za jego czasów. Zobaczmy jeszcze raz listę motywacji tych kaznodziejów: zazdrość, przekora, kłótliwość, nieszczerość.
Wymieniwszy to wszystko Paweł mówi: "Z tego się raduję i radować będę!" Paweł był zainteresowany tylko jednym: Czy Chrystus jest głoszony? Jeśli tak, to O CO CHODZI?"
Błędna egzegeza - nigdzie w NT nie czytamy, żeby Paweł się cieszył z tego, że uczniowie dali się zwieść fałszywym nauczycielom, którzy przecież też głosili im Jezusa (plus coś jeszcze - nie mówimy tu o tych, którzy głoszą czystą Ewangelię, tyle że ze złych pobudek). Najlepszym przykładem prawdziwej postawy Pawła jest opis jego służby w Efezie [Dz.Ap. 20:19-32]:
"(...) Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was (...)"
Przytoczmy kolejny cytat z tego samego artykułu, który się ukazał w popularnym polskim czasopiśmie chrześcijańskim:
"Oszczerstwa, pomówienia i oskarżenia płyną z ust tych, którzy odpowiedzialni są za owce. (...) Wierzący rzucający oskarżenia i pomówienia nie zdają sobie najwyraźniej sprawy z tego, w czym biorą udział. W dzisiejszych czasach oszczerstwo rozumiane jest jako zarzut i oskarżenie, które nie jest prawdziwe, ale biblijne znaczenie oszczerstwa jest trochę inne - oszczerstwo to grzech, to przestępstwo, niezależnie od tego czy jest ono zgodne z prawdą, czy nie. Nauka Nowego Testamentu jest wyraźnie przeciwna stawianiu zarzutów i oskarżeń, co do których nie mamy prawa.
Oszczerstwo zniesławia i pozbawia szacunku osobę lub służbę, która jest atakowana poprzez oskarżenia i pomówienia, a przecież Słowo Boże mówi nam wyraźnie, "Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia. Kto obmawia, lub osądza brata swego, obmawia zakon i osądza zakon; jeśli zaś osądzasz zakon, nie jesteś wykonawcą zakonu, lecz sędzia (...). Ty zaś kim jesteś, że osądzasz bliźniego?" [Jak. 4: 11-12] (...)
Nowy Testament dość dokładnie objawia nam naturę oszczerstwa, pomówień, obgadywania czy szkalowania. Żeby to lepiej zrozumieć, zobaczmy jak grecki oryginał określa oszczerstwo. W Nowym Testamencie pojawiają się trzy słowa tłumaczone w polskiej Biblii jako oszczerstwo. Są to: katalalous, diabolos i blasfemia. Słowo katalalous użyte jest w cytowanym przeze mnie wcześniej fragmencie z Jakuba 4:11-12 i oznacza "szkalowanie". Słowo diabolos czyli "oszczerca" odnosi się do szatana. Zresztą z tego słowa mamy właśnie polskie słowo "diabeł". Słowo Boże pokazuje nam wyraźnie, że oszczerstwo jest nierozerwalnie związane z diabłem i od niego właśnie pochodzi. Fragmenty Słowa, w których użyte zostało określenie diabolos to m.in. I Tym. 3:11; II Tym. 3:3; I Tym. 2:3. Trzecim słówkiem określającym oszczerstwo jest blasfemia z połączenia blapto - "ranić, kaleczyć" i pheme - "mowa". A więc oznacza "raniącą mowę", złe mówienie o kimś.
"(...) Aby o nikim źle nie mówili, nie byli kłótliwi, ale ustępliwi, okazując wszelką łagodność wszystkim ludziom" [Tyt. 3:2]"
Czy "oszczerstwo" (wyraźny grzech) nadal kwalifikuje się do tej kategorii jeśli jest prawdą, a nie "fałszywym świadectwem przeciwko bliźniemu"? Czy należy nazwać "kalumnią" lub "pomówieniem" obiektywną informację o faktach, które łatwo można sprawdzić?
Wedle powyższego rozumowania, po prostu wszystko, co "negatywne" jest "oszczerstwem" - bez względu na prawdziwość tych "oskarżeń". Czyli Jezus i apostołowie również popełniali ten grzech, gdyż absolutnie nie wzbraniali się nazywać fałszywych braci po imieniu, określając ich dosadnie. [Mat 12:34; Jana 8:44; I Tym. 6:3-5; II Tym. 1:15-18; Judy 8-16; Obj. 2:14-15; Obj. 2:20; Obj. 3:9 i inne]
Jezus powiedział do swoich uczniów:
"Wystrzegajcie się uczonych w Piśmie, którzy chętnie chodzą w długich szatach i lubią pozdrowienia na rynkach i pierwsze krzesła w synagogach, i pierwsze miejsca na ucztach; którzy pożerają domy wdów i dla pozoru długo się modlą; tych spotka szczególnie surowy wyrok". [Mar. 12:38-40]
Zdecydowanie nie brzmi to "pozytywnie". Jezus nie nakazał tutaj swoim uczniom: "módlcie się o nich, bądźcie wyrozumiali dla ich błędów i wad, okazujcie im miłość". Kazał się wystrzegać tych ludzi. Według definicji zaczerpniętej z powyższego fragmentu artykułu, można to zaliczyć do kategorii "oszczerstwa", "szkalowania" i "obmowy". Ale widocznie nie takie jest Boże zrozumienie grzechu oczerniania ludzi, skoro Boży Syn, Jezus, również bez ogródek ostrzegał przed fałszywymi nauczycielami i religijnymi przywódcami, którzy byli tylko z pozoru pobożni ("Boży").
Dzisiejsi nowi prorocy i apostołowie - przywódcy "Nowej Reformacji Apostolskiej" [Peter C. Wagner i spółka - więcej informacji na naszej stronie] - sami mianowali siebie na pierwsze miejsca w światowym Kościele - twierdzą oficjalnie, że bez nich nie będziemy mogli stać się "czystą Oblubienicą Chrystusa". [7] To oni rzekomo stanowią zarówno fundament, na którym mamy budować "Świątynię Pana", jak i "głowę Kościoła" na ziemi - zamiast Jezusa Chrystusa, którego często odwiedzają w niebie i odbierają od Niego wskazówki oraz dalszy "plan działania" czyli "wizję" (aby podporządkować sobie świat). To oni są reprezentantami Boga i Jego głosem dla nas, małych owieczek, które same niczego nie rozumieją. [8] Czyż to nie przypomina religijnej roli, jaką ongiś odgrywali faryzeusze?
Ale zobaczmy, co mówi na temat oszczerstwa Słownik Języka Polskiego:
"Oszczerstwo - Niezgodna z prawdą, złośliwa obmowa mogąca poniżyć obmawianego w opinii publicznej; kalumnia, potwarz."
Istnieje pewna różnica pomiędzy złośliwą obmową, fabrykowaniem pomówień, aby celowo komuś zaszkodzić, a stwierdzeniem udowodnionego faktu w celu ostrzeżenia innych.
Propaganda zawarta w powyższym cytacie wywodzi się wyraźnie z nauk fałszywych proroków, których przyszłość i skuteczność zwodzenia zależy w głównej mierze od pozbawienia swoich uczniów (i innych członków Kościoła) umiejętności krytycznego myślenia (nie da się rozsądzać proroctw bez użycia umysłu oświeconego Bożym Duchem i Słowem!).
Jest to taktyka typowa dla sekt religijnych. Nie wolno myśleć, mówić o czymś negatywnym, zadawać niewygodnych pytań - trzeba tylko słuchać "namaszczonych guru" i głosić wyłącznie miłe rzeczy - szczególnie na ich temat. A jeśli już masz jakieś wątpliwości lub złapałeś kogoś z nich na gorącym uczynku, lepiej milcz lub spotka cię kara [por. Gal. 2:11-14].
Aż przykro patrzeć, jak tylu młodych ludzi - zarówno wiekiem jak i stażem wiary - "połyka" tego rodzaju propagandę bez mrugnięcia okiem (w całej swojej szczerości i naiwności) i w związku z tym stają się ofiarami kolejnej "sekty" - tym razem "hiper-charyzmatycznej" [nazwa została wybrana celowo, by podkreślić różnice pomiędzy zdrową wiarą charyzmatyczną, a neo-charyzmatykami, wywodzącymi się z "chrześcijańskiego" nurtu New Age].
Oto kolejny cytat z artykułu w polskim czasopiśmie chrześcijańskim:
Postawa typu: "Och, ten kaznodzieja jest taki i owaki, lepiej z nim nie mieć nic do czynienia" tutaj właśnie została opisana. Inny fragment Słowa jest jeszcze bardziej dobitny. Czy chcesz go przeczytać? Na pewno chcesz! "Kto mówi, że jest w światłości, a brata swego nienawidzi, w ciemności jest nadal. Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i nie ma w nim zgorszenia. Kto zaś nienawidzi brata swego, jest w ciemności i w ciemności chodzi, i nie wie, dokąd idzie, gdyż ciemność zaślepiła jego oczy". [I Jana 2:9-11]
Powstaje pytanie: czy ten, kto demaskuje zwodzicieli ludu Bożego (jeśli ma na to dowody i fakty, a nie tylko pomówienia i plotki), naprawdę działa z nienawiści? Być może są tacy ludzie, ale nie jest to wcale reguła.
Poza tym - skoro już mamy myśleć tymi kategoriami - apostoł Paweł, Juda, Piotr i inni uczniowie Jezusa, oraz On sam - byli w takim razie najbardziej "nienawistnymi" ludźmi, o jakich czytamy w Biblii. Gdzież widać u Pawła "miłość", gdy mówi o Himeneuszu i Aleksandrze, że "oddał ich szatanowi"? [por. I Tym. 1:19-20] lub u Piotra, Judy i Jezusa, gdy zwracał się do przywódców religijnych i zwodzicieli ludu?
To bardzo popularne hasło wśród ludzi, którzy przedkładają "poprawność polityczną" nad czystą prawdę. W ten sposób mogą uniknąć nieprzyjemnych konfrontacji i kontrowersji. Wolą przymknąć oko na fałszywe proroctwa i skoncentrować się raczej na tym, co "pozytywne".
Sprawiają wrażenie mądrych, wyważonych, pełnych miłości i wyrozumiałości. Potrafią zapewne oddzielić ziarno od plew i należy im się szacunek za to, że nie wprowadzają podziałów w Kościele, ale czerpią z nauk każdego - zarówno "wilka w owczej skórze" jak i prawdziwego sługi Pana. Właściwie nie przychodzi im to z trudnością, ponieważ oni wilków w ogóle nie dostrzegają (chyba, że są nimi właśnie "krytycy"). Dla nich taki wariant nie istnieje. Lepiej [wygodniej?] jest wierzyć, że każdy, kto głosi w imię Pana, jest naprawdę Jego sługą (szczególnie, gdy czyni CUDA!). To, co budzi wątpliwości, należy "zamieść pod dywan" i udawać, że nie ma problemu. W ten sposób nie będziemy żyć żadnymi "podejrzeniami" i koncentrować się na rzeczach "negatywnych". Lepiej być naiwnym i szczerym, niż krytycznie myśleć - a przez to nabawić się smutków i kłopotów [por. Kazn. 1:18].
Jednakże, ten popularny slogan nie wywodzi się z mądrości Bożej, lecz wyłącznie z mądrości ludzkiej. W ten sposób subtelnie próbuje się dowieść, że tolerancja jest u chrześcijanina ważniejszą cnotą niż umiłowanie prawdy [por. Judy 3]. W dzisiejszych czasach hasło "tolerancja" ma inne znaczenie niż kiedyś. Tak naprawdę tolerancja polega na akceptowaniu faktu, że każdy ma prawo do własnego zdania (i własnej religii). Nietolerancją byłoby zmuszanie kogoś [kiedyś pod groźbą śmierci], by wierzył tak jak "my", wbrew jego własnym przekonaniom.
Dzisiaj jednak tolerancja oznacza nie tylko "przyzwolenie" na to, by inni mieli prawo do własnego zdania, ale sugeruje się, że każda religia i każda wiara jest na swój sposób "słuszna i właściwa" ("każdy wybiera swoją drogę do Boga"). Jeśli ktoś, zgodnie z prawdą Bożego Słowa, twierdzi że np. katolicyzm lub islam jest fałszywą religią, która nie prowadzi do zbawienia, już przyczepia mu się etykietkę "nietolerancyjnego fundamentalisty". Tutaj chodzi o coś więcej, niż tylko o zaakceptowanie wolności religijnej innych ludzi, mimo odmiennych przekonań własnych, o których można podyskutować - tutaj ważne jest UNIEMOŻLIWIENIE głoszenia czegokolwiek, co mogłoby obrazić przedstawicieli innych religii.
Jednak to, co sprawia wrażenie dobrej i właściwej postawy, w istocie maskuje ludzką niewiedzę i naiwność - a w najgorszym razie obojętność.
Czy postawa "tolerancji" wobec zwodniczych nauk w Kościele jest biblijna? Tutaj nie można wykazywać się obojętnością, gdyż Kościół ma być "podwaliną PRAWDY" [I Tym. 3:15], a nie jeszcze jedną religijną instytucją, kierującą się humanistycznymi ideami.
Zastanówmy się teraz nad znaczeniem powyższego sloganu: mówi się, żeby "zjeść mięso, a wypluć kości" - gdyż mięso jest dobre dla naszego organizmu, a kości są zbędne i niestrawne (nie mówiąc już o tym, że można się nimi udławić!). Jednak w przypadku fałszywych nauk, cała trucizna zawiera się właśnie w podawanym "mięsie", a nie w kościach! I nawet jeśli jest to tylko 1% arszeniku - wystarczy, by otruć ofiarę.
Trucizna duchowa działa w ten sposób, że wpływa na człowieka powoli, powodując otępienie i stopniową utratę zdrowia. Osoba w takim stanie jest coraz mniej zdolna rozpoznać, co się z nią dzieje. W rezultacie "zatrucia" obraca się przeciwko prawdzie wyśmiewając jej obrońców, a sama zaczyna rozsiewać kłamstwa, którymi została nakarmiona.
Słowo Boże wyraźnie mówi, że nie wolno nam uczestniczyć w uczynkach ciemności, aby z tego "wziąć coś dobrego dla siebie". Bóg powiedział już, że mamy się odłączyć od ciemności, a nie współpracować z nią i kalać się tym, co nieczyste [por. II Kor. 6:14-18].
W książce zatytułowanej "Duch Jezebel" napisanej przez Francisa Frangipane'a, czytamy:
"Największymi wrogami Jezebel są prorocy, a ona sama najbardziej obawia się tego, że ludzie będą pokutować. Jezebel nienawidzi pokuty. Ów duch wkrada się do Kościoła, ukrywając swą chęć kontroli pod pozorami biblijnego nauczania. Będzie unikać prawdziwej pokuty (...). Nienawidzi proroków, bo są jej najgroźniejszymi wrogami. Kiedy z nimi walczy, pragnie zbuntować ludzi przeciwko posłaniu, jakie głosi proroczy Kościół. Ale nawet bardziej niż samych proroków, nienawidzi słowa, które głoszą" ["The Jezebel Spirit", str.6].
Mike Oppenheimer, żydowski apologeta mieszkający na Hawajach, skomentował to następująco:
"Do prawdziwej pokuty uzdalnia nas właściwe nauczanie. Król Izraela, Achab, znajdował się pod wpływem swojej żony Jezebel, która była fałszywą prorokinią i czcicielką Baala, prowadzącą lud w bałwochwalstwo. To miał na myśli Jan, gdy napisał ostrzeżenie na temat Jezebel. Taktyka Frangipane'a, to właściwe przedstawienie osoby Jezebel i ducha za nią stojącego, a następnie zinterpretowanie Słowa w taki sposób, że to właśnie ci "nowi prorocy" [z którymi Frangipane się utożsamia] padli ofiarą "Jezebel", gdyż "krytycy" po prostu działają w jej duchu (czyli w duchu antychrysta).
Francis prezentuje osobę i ducha Jezebel jako kogoś, kto głosi zdrową naukę, lecz pragnie kontrolować zbór. Ale według opisu z Objawienia, Jezebel sama siebie nazywa prorokinią - to by się przecież bardziej zgadzało z postawą samozwańczych nowych proroków i apostołów!
To raczej ten, kto głosi zdrową naukę, jest bardziej napełniony Duchem Świętym i przebywa w bliskiej społeczności z Panem, niż nauczyciel herezji. Trudniej nim również manipulować. To nie ludzie trzymający się zdrowej nauki mają "ducha Jezebel". Tak naprawdę ci, którzy stawiają opór nowym prorokom, nie czynią tego z nienawiści, lecz z miłości do braci, starając się ustrzec ich przed niebezpieczeństwem. Czynią właśnie to, co nam przykazali biblijni prorocy i apostołowie: badać duchy i - jak napisał Juda - "przypominać sobie słowa wypowiedziane przez apostołów Pana naszego Jezusa Chrystusa" [w.17], czy apostoł Piotr: "Abyście pamiętali na słowa, jakie poprzednio wypowiedzieli święci prorocy, i na przykazanie Pana i Zbawiciela, podane przez apostołów waszych" [II Piotra 3:2]
Mamy tu do czynienia z duchową manipulacją i groźbami fałszywych proroków wobec tych ludzi, którzy pragną tylko być posłuszni biblijnemu nakazowi "trzymania się prawowiernej nauki". To Jezebel zwodzi sługi Boże nazywając siebie prorokinią. Nowi prorocy nie chcą, aby ktokolwiek coś złego o nich powiedział i nie przejmują się tym, że przewrotnie posługują się prawidłową nauką, ale o zmienionej interpretacji. Dlatego nauczają swoich zwolenników, by uciszali krytyków i chronili ich przed "pomówieniami". To bardzo wygodny sposób budowania muru obronnego wokół przestępstwa, jakiego się dopuszczają. Ci prorocy zmieniają znaczenie Pisma Świętego, dodając do niego to, czego tam nie ma i w ten sposób sami zdradzają, że posługują się czystą manipulacją". ["Welcome The New Prophets To The Head Of The Church" http://www.letusreason.org/Latrain22.htm]
Na koniec warto przytoczyć jeszcze fragment listu obrońcy "Trzeciej Fali", który został opublikowany w internecie. Widać tu wyraźnie, w jak sprytny sposób pragnie się unieważnić wszelkie rzeczowe obiekcje "krytyków", kwestionując zarówno ich charakter jak i stan duchowy. Wiadomo: jeśli nie można udowodnić kłamstwa w danym przesłaniu, trzeba zaatakować posłańca, który je przynosi.
"Rick Joyner ma rację, twierdząc że ta fala oskarżeń i potępień wśród ludu Bożego jest dziełem "oskarżyciela braci" i jego zastępów, które najchętniej w swojej robocie niszczenia dzieła Bożego posługują się chrześcijanami, którzy na to pozwalają. Nie znaczy to wcale, że wszystko mi się podoba i nie widzę braków ani diabelskiej roboty. Ale jeśli widzę, to albo tych zagrożonych staram się wspierać modlitwą, albo im pomagać jeśli to możliwe, albo przynajmniej wyciągam naukę aby wystrzegać się ich błędów i robić lepiej niż oni. Bo z tych rzeczy może być jakiś pożytek, natomiast w naszych zarzutach wobec innych żadnego pożytku znaleźć nie mogę. Można też na to spojrzeć od strony naszego biblijnego stosunku do braci. Jak możemy miłować Boga, jeśli nie jesteśmy w stanie miłować zrodzonych przez Niego [I Jana], ponieważ są niedoskonali? A czy my jesteśmy? Nie mówiąc już o ogólnym stosunku chrześcijańskim do wszystkich ludzi, że mamy błogosławić a nie przeklinać? Wrogi stosunek do innych wśród ludu Bożego pochodzi z cielesności (cechował faryzeuszy), a potem był kultywowany w średniowieczu w postaci metod tępienia herezji (inkwizycja), od czasów reformacji zaś cechuje w znacznym stopniu wzajemne stosunki pomiędzy ugrupowaniami protestanckimi. Teraz fizyczne następstwa są łagodniejsze, ale duch jest ten sam."
Widzimy tutaj te same myśli i argumenty, które powtarzają się niezmiennie u obrońców fałszywych nauk. Większość z nich skomentowaliśmy już wyżej, pozostaje jeszcze do wyjaśnienia jedna kwestia.
Wedle proroctw wygłaszanych przez "obóz apostolskiej reformacji", to właśnie "krytycy", poniosą kiedyś śmierć (jak Ananiasz i Safira) jako karę za swój opór przeciwko ich namaszczeniu i nauce [9], natomiast sami nie mają zamiaru podnieść na nikogo z "proroków" ręki, ani też nigdy nie grozili im śmiercią [Łuk. 9:54-56]. Kto tu mówi i myśli o inkwizycji? Na pewno nie "krytycy", bo nie taki duch nimi kieruje. Nie wygłaszają nikomu proroctw o rychłej śmierci, ani nie rzucają na nich przekleństw - w przeciwieństwie do znanych przywódców Trzeciej Fali, którzy to publicznie robili. [10]
"Wiemy też, że Syn Boży dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym. Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów" [I Jana 5:20-21]
"Bracia moi, jeśli kto spośród was zboczy od prawdy, a ktoś go nawróci, niech wie, że ten, kto nawróci grzesznika z błędnej drogi jego, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów" [Jak. 5:19]
"Lecz kto zachowuje Słowo Jego, w tym prawdziwie dopełniła się miłość Boża. Po tym poznajemy, że w Nim jesteśmy" [I Jana 2:5]
Przypisy:
"Tylko się teraz nie oburzajcie. Chcę to powiedzieć w miłości Bożej. Nadeszła godzina, kiedy nie mogę już dłużej tego ukrywać (...). Nauka o Trójcy Świętej pochodzi od diabła. Mówię wam - Tak mówi Pan". [William Branham, footprints on the Sands of Time: autobiografia Williama Branhama, cz. 2 - Jeffersonsville, IN: Spoken Word Publications, 1975, str.606-7]
"Czy kiedykolwiek zastanowiliście się nad tym, że można mieć 'wiarę w wiarę'? Najwyraźniej Bóg też miał wiarę w swoją wiarę, ponieważ wypowiedział słowa wiary i tak się stało (...). Innymi słowy, mieć wiarę w swoje słowa tzn. mieć wiarę w wiarę. Aby coś od Boga otrzymać, musicie się nauczyć mieć wiarę w wiarę" [Kenneth Hagin, ''Having Faith in Your Faith'', str. 4-5]
"Pamiętasz, w moim Słowie powiedziałem do uczniów, że ten rodzaj nie wychodzi inaczej jak tylko poprzez modlitwę i post. On teraz mówi o mocy modlitwy. I dalej [Jezus] rzekł [do mnie]: 'Nie przejmuj się, gdy ludzie oskarżają cię, że jesteś Bogiem. Tym większym bogiem się stajesz - jak Ja. Ale Ja wcale nie twierdziłem, że jestem Bogiem; Ja tylko mówiłem, że chodzę z Nim i On jest we Mnie', Alleluja" [14. Kenneth Copeland, Voice of Victory Magazine, Nr 15,1987 ] "Jezus nie czynił niczego [na ziemi] jako Syn Boży. Biblia mówi, że On odłożył na bok swoje królewskie szaty boskości i kiedy chodził po ziemi, czynił to [jedynie] jako prorok Przymierza Abrahamowego" [ Rodney Howard-Browne, ''The Touch of God'', str. 13-14]
"Nie masz Boga w sobie - ty nim jesteś" - Keneth Copeland (kaseta z wykładem zatytułowanym "The Force of Love", 1987) "A więc Piotr rzekł, że dzięki tym cennym i wspaniałym obietnicom stajecie się uczestnikami boskiej klasy. No co, jesteśmy bogami? Należymy do boskiej klasy!" [Praise The Lord TV Show, 5 luty, 1986)
"(...) Nagle Jego zmaltretowany, śmiertelnie umęczony duch zaczął powracać do życia. Zmienił się nie do poznania - tak, że diabeł nigdy Go takim jeszcze nie widział. Dosłownie zaczął się rodzić na nowo na oczach diabła. Napiął swe duchowe mięśnie (...) Jezus się narodził na nowo - pierworodny spośród zmarłych" [Kenneth Copeland, "The Price of it All", Believer's Voice of Victory 19, 9; wrzesień 1991.) www.geocities.com/Bob_Hunter/wormy.html
Przykłady fałszywych proroctw Benny Hinna:
http://www.geocities.com/Bob_Hunter/jesusappear.html - Jezus miał się ukazać fizycznie podczas krucjaty Benny Hinna w Nairobi, w kwietniu 2000 r. Oczywiście, proroctwo to okazało się fałszywe.
http://www.geocities.com/Bob_Hunter/homosexuals.html - według tego proroctwa, Bóg obiecał zniszczyć ogniem wszystkich homoseksualistów w USA, którzy się nie odwrócili od swego grzechu. Miało to nastąpić w roku 1994/95.
"Powstają prorocy, których zadaniem jest przygotować Oblubienicę Chrystusa na dzień, kiedy zostanie ona przedstawiona swemu niebiańskiemu Oblubieńcowi, Jezusowi Chrystusowi. Jezus ogromnie raduje się z pracy proroków w dziele jej przygotowania. Kiedy prorocy zakończą swoją służbę, On będzie nareszcie uwolniony z Nieba, by pośród okrzyków radości w pełni zjednoczyć się ze swą Oblubienicą na wieki. Prorocy XX wieku są bardzo cenni dla Chrystusa, ponieważ to oni oczyszczają Oblubienicę, za którą On umarł - czyli Kościół" ["Prophets and Personal Prophecy'', Bill Hamon, str. 25]
C. Peter Wagner: "Nowa Apostolska Reformacja jest nadzwyczajnym dziełem Ducha Świętego, które zmierza ku zupełnej zmianie oblicza wiary chrześcijańskiej na skalę światową. Nastał nowy dzień! Kościół ulega przemianie. Nowe nazwiska! Nowe metody! Nowe sposoby uwielbienia!
Pan buduje fundament Kościoła na nowe tysiąclecie. Fundament ten stanowią prorocy i apostołowie. Zadaniem apostołów jest wypełnienie Bożego planu na ziemi. Teraz nastał właściwy czas, by zorganizować konferencję, w której uczestniczyć będą przedstawiciele wielu różnych służb apostolskich i proroczych z całego kraju. Celem tej konferencji jest pomóc Ciału Chrystusa zobaczyć i zrozumieć ten 'nowy' Boży porządek w nadchodzącej erze" [Narodowa konferencja Apostołów i Proroków w Australii, Christian Outreach Centre, Mansfield, Brisbane, Australia. Luty 2000.]
"Ciało Chrystusa musi osiągnąć pełną dojrzałość i stać się Oblubienicą dla swego męża (...) Zanim obecny wiek dobiegnie końca, świat znów ujrzy człowieka (jak Jezus) przemierzającego ziemię, osiągającego pełnię człowieczeństwa. Nie indywidualnego Chrystusa, lecz zbiorowego Chrystusa, duchowe ciało zjednoczone z niewidzialną głową, które doszło do miary pełni Chrystusowej i objawia na całej ziemi moc i chwałę Bożą, tak jak to czynił Jezus na początku. Taki jest nadrzędny cel Boga w tym wieku." [Arthur Wallis, Rain From Heaven",1979]
Więcej na ten temat: http://www.letusreason.org/Latrain1.htm
"(...) Nie wiemy, czy Trzecia Fala jest już ostatnim Bożym hufcem, wysłanym na widownię dziejów, czy jest już ostatnim bólem, ale wiemy na pewno, że ta która będzie ostatnim, wyłoni z siebie "dziecię", "syna chłopczyka", który zostanie porwany do Boga i do jego tronu [Obj. 12:1-5]. Zanim to jednak nastąpi, starajmy się być tam, gdzie dokonuje On swojego dzieła, mimo że nie jest tam łatwo, że wre tam bitwa i trwają bóle rodzenia." [Józef Kajfosz, "I Idą huf za hufem", kwartalnik ruchu 'Polska dla Jezusa' "W wyłomie", wiosna 2002].
"Ujrzymy ponowne objawienie się tej samej mocy, w jakiej chodził Eliasz. Gdy nadejdzie pełna moc apostolska, będzie albo uzdrawiać albo zabijać, budować albo niszczyć. Moc, która wniosła tyle chwały do Kościoła pierwszego wieku sprowadziła również śmierć na Ananiasza i Safirę (...) To, z czym mogliśmy się ukryć w czasach namaszczenia na niższym poziomie, podczas nawiedzenia Pańskiego sprowadzi okrutną karę.
Głupota Ananiasza i Safiry polegała na tym, że nie rozpoznali autorytetu, w jakim działał Piotr. On nie był już rybakiem teraz stał się naczyniem Ducha Świętego i okłamując Piotra oszukali Ducha.
W Księdze Malachiasza 3:23-24 czytamy: "Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą".
Rick Joyner i Paul Cain, The Morning Star Journal. - cytat z artykułu http://www.banner.org.uk/res/newthin2.html
"Przy końcu lat 90. (...) Sąd Boży bardzo się nasili - do tego stopnia, że, wierzę, iż wielu przywódców, którzy przeciwstawiają się temu, co Duch Boży czyni i mówi, Bóg usunie ze służby. Wierzę też, że niektórzy z nich - wiem, że to, co mówię, nie jest żadną nowiną; inni mówili to już przede mną - ale wierzę, że taka właśnie jest prawda: Bóg zabierze niektórych przywódców z tego świata - nie pozwoli im nadal zwodzić Bożego ludu". [Marc Dupont, przywodca z Toronto podczas Szkoły dla Proroków, 1994]
"Pan mi powiedział: "Jeśli przekażesz ode Mnie komuś słowo: zborowi, pastorowi czy jakiejś osobie i oni tego nie przyjmą, nie poniesiesz za to odpowiedzialności. Odpowiedzialność spoczywa na nich. Znajdą się tacy, którzy nie przyjmą twego przesłania i padną trupem za kazalnicą" ["I believe in Visions", Kenneth Hagin, str.114-115]>
"(...) Ale nawet w tej chwili, rozprawiam się z duchem krytykanctwa [w Kościele], z duchem osądzania i zobaczycie, że ci, którzy tego ducha mają, UMRĄ. Bo Ja nie będę tego dłużej tolerował - to poruszenie jest zbyt ważne dla mnie, mówi Pan. Dlatego zobaczysz, że ci ludzie będą umierać, synu. Bo znajdą się tacy, którzy nie zechcą przyjąć "późnego deszczu", jaki obecnie zsyłam na ziemię - gdyż Ja wylewam obecnie późny deszcz, a ty jesteś jednym z [proroków], którzy przyszli, aby to wyzwolić w życiu mojego ludu (...)." [Kim Clement, proroctwo udokumentowane http://www.detroitflame.org/words/ - ze stycznia 1999]
"Benny Hinn: Tak, Panie, zrobię to. Nakładam klątwę na każdego mężczyznę i każdą kobietę, którzy występują przeciwko temu namaszczeniu. Przeklinam tego człowieka, który ośmiela się wypowiedzieć słowo przeciwko mej służbie. Ale każdego mężczyznę i każdą kobietę, którzy błogosławią tę służbę, i ja błogosławię. Błogosławię ich dom! Błogosławię ich rodzinę". [kaseta video z krucjaty w Denver, Colorado, 1999 ]
Benny Hinn następująco skomentował to przekleństwo podczas późniejszego programu telewizyjnego:
"Pod wpływem tego namaszczenia żadne słowo, jakie wypowiadam, nie może się nie wypełnić - wszystko, co mówię pod tym namaszczeniem, spełnia się". [program "Praise The Lord", TBN, 10. września 1999 http://www.geocities.com/Bob_Hunter/curse.html
http://www.letusreason.org/Pent37.htm
"Boże, ogłaszamy śmierć każdemu, kto występuje przeciwko tej stacji telewizyjnej i służbie, która należy do Ciebie. To jest Twoje dzieło, Twoja idea, Twoja własność, Twoje fale dźwiękowe, Twój świat i ogłaszamy śmierć każdej przeszkodzie, która stoi na drodze rozprzestrzenianiu się Bożego głosu na całym świecie. W imię Jezusa, i wszyscy niech powiedzą: Amen!" [Paul Crouch, Praise The Lord, TBN, 7. listopada, 1997]